Skalne zbocze

Niezbyt stromy bok skalistej góry Tiro. Na ziemi leżą niewielkie kamyczki o zaokrąglonych brzegach, które na szczęście rzadko kiedy ranią końskie kopyta, jednak dosyć łatwo jest się na nich poślizgnąć. Czasami pojawia się tu mgła, jednak niezbyt często, dzięki czemu jest tu dosć dobra widoczność

Luizjana szła tędy gdy nagle niespodziewanie się poślizgneła, upadła na ziemię i straciła przytomność.
Gdy tylko się odckneła zaczeła głośno krzyczeć. Ratunku! Jest tu kto?! Lecz niestety nikt do niej nie przychodził...

Maciejka powoli tu przykłusowała. Nagle usłyszała jakieś krzyki.
Zaczeła nasłuchiwać i zauważyła że głos dobiegał ze wschodu.
Rozejrzała się i zobaczyła tam Luizjanę.
Nic ci nie jest? zapytała się klaczy.

- Nie, tylko uderzyłam się w głowę. - Odpowiedziała na pytanie klaczy i podniosła się, po czym zapytała się. - Jak masz na imię?
Zapytała się ponownie znanej klaczy i zaczęła jej się przyglądać. - A w ogóle to gdzie ja jestem? - Klacz nie wiedziała co się stało i też nie wiedziała jak wrócić do swojego stada.

Mam na imię Maciejka, a ty powinnaś mnie znać, przecież to ja spałam w pokoju dla gości u ciebie w pałacu. Pamiętasz, to Clover mnie tam przyprowadził. Napewno nic ci nie jest? Nie musisz iść do szpitala?
Zapytała lekko zdziwiona Maciejka.

Aha to ty. Powiedziała Luizjana.
Może się jej tego spytam. Dręczyły ją myśli. No dobra, raz kozie śmierć.
A jak tam w ogóle ci się układa z Cloverem? Zapytała się znajomej klaczy.
Nie, na razie nic mnie nie boli więc nie ma potrzeby bym szła do szpitala.

//zakładam że was tu już nie ma?

Lily przyszła tutaj nadal oszołomiona. Położyła się na płaskich kamyczkach i rozmyślała, gdy nagle poczuła lekkie kopnięcie w brzuchu, które dodało jej otuchy. Dotknęła chrapami swojego dużego brzucha i się uśmiechnęła. Zamknęła oczy i zaczęła nucić jakąś kołysankę.
Deep in the meadow, under the willow,
A bed of grass... A soft green pillow...
Lay down your head, and close your eyes...
And when they open, the sun will rise.
Here it's safe, here it's warm,
here the daisies guard, you from every harm,
here your dreams are sweet, and tomorrow brings them true,
here is place where I love you...

Forest przyszła tu tanecznym krokiem i uśmiechem na twarzy myśląc co morze się tu wydarzyć spojrzała wesoło w niebo i podniosła trochę kopyto bo ją bolało.Po chwili klacz zapomniała o bólu i zaczęła iść dalej z uśmiechem ale po chwili zobaczyła klacz A to kto? zapytała siebie Forest w myślach chodź wiedziała że może spotkać jeszcze dużo koni.

Lily skończyła nucić w chwili, gdy usłyszała jakąś zbliżającą się personę. Odwróciła w tamtą stronę głowę i spojrzała na klacz. Uśmiechnęła się do niej, jednak nie wstała, bo bliźniaki nie dawały o sobie zapomnieć. Witaj, jestem Lily, a ty? Klacz wyczuła, że nowa pachnie lasem i mchem, a więc pewnie była z SWT. Kasztanka przechyliła głowę, jak to często robiła.

//Dzięki :C

//no pisaj

// Nie mam po co już..

Cześć ja jestem Forest miło mi cię poznać odpowiedziała wesoło klacz też przechylając głowę z drobnym i tajemniczym uśmiechem. Co tu robisz zapytała niepewnie bo nie chciała robić kłopotów ani sobie ani Lily więc się bardziej uśmiechnęła.Właśnie ja wybrałam się na przejażdżkę powiedziała uśmiechnięta i tajemniczo spojrzała na Lily jakby próbowała wybudzić w niej śmiech.

//no Ignis, może być że w połowie drogi zobaczyłaś coś i się zagapiłaś więc napisaj!

Lily spojrzała na Forest z zainteresowaniem. Co ja tu robię? Hmm... Rozejrzała się i znów spojrzała na Forest. Wydaje mi się, że leżę. Zaśmiała się. Spojrzała na Forest z uśmiechem. Długo tu jesteś? Poznałaś już kogoś? Zadała zaciekawione pytanie.

Ignis przyszła tutaj. Zobaczyła Forest i Lily i nie chciała im przeszkadzać Stanęła obok drzewa, ale nie odeszła. Stała za drzewem i słuchała czy może o niej mówią ( ). Jak na nie szczęście nadepnęła na gałąź. Trzask był duży. Może nikt nie usłyszał?. Klacz spojrzała się za siebie.

Tak właściwie poznała ciebie,Ignis i Wintera odpowiedziała Forest a po chwili zaczęła się delikatnie śmiać. Leżysz tak ? uśmiechnęła się bardziej klacz powstrzymując się od śmiechu.
No tak właściwie długo tu nie jestem Forest spojrzała zaciekawiona na Lily masz jakieś rodzeństwo? zapytała z pytającym uśmiechem klacz.

Mina Lily trochę stężała, gdy Forest wspomniała o Winterze, ale potem wyrzuciła go z głowy i uśmiechnęła się do klaczy. Tak, mam siostrę... Nagle usłyszała trzask gałązki i gwałtownie wstała. Spojrzała za drzewo i ledwie się powstrzymała od wybuchnięcia śmiechem. A oto i ona! Ignis. Zachichotała, po czym jej brzuch zafalował pod wpływem kopnięcia jednego ze źrebaków.

Po chwili Forest usłyszała hałas i zobaczyła co się stało i co go wywołało Cześć Ignis co ty tu robisz? zapytała zdziwiona klacz. Popatrzyła z uśmiechem na Ignis Czemu do nas nie podeszłaś spytała z uśmiechniętą minką. Po chwili Forest chciała podejść do klaczy lecz zaczęło boleć ją kopyto. Aj znowu mnie boli klacz pomyślała sobie by nie pokazywać bólu zaczęła się uśmiechać tajemniczo.

Ignis słyszała głosy Lily i Forest. Kiedy je mówiły żeby podeszła, stanęła dęba. W końcu wyszła. Cześć! krzyknęła z radością.Jak tam zapoznaliście się ? uśmiechnęła się do klaczy. Podeszła do Lily i także się położyła. Ignis także poczuła kopnięcie. Może nikt nie widział? zaśmiała się w myślach. Co tu porabiacie? Spojrzała na Lily, a później na Forest.

Lily patrzyła na Ignis i skinęła głową, gdy ta zadała pytanie. Nagle zauważyła pewien drobny szczegół. Ignis była w ciąży! To nie mogło się stać przypadkiem, że jej brzuch jest większy i widać, jak się porusza. Zachichotała i powiedziała: Ignis, ty też? Spojrzała wymownie na jej brzuch.

Forest spojrzała na Ignis a jak tam z źrebakiem ? zapytała widząc że źrebak kopną brzuch klaczy. Ja no wybrałam się na spacer klacz spojrzała na Lily a później na Ignis z uśmiechem. No tak dopowiedziała trochę zdziwiona. Po chwili Forest położyła się bo bolało ją kopyto A właśnie Ignis ty byłaś z Lily od dzieciństwa czy was rozdzielili? klacz zadała przypadkowe pytanie.

Ignis czuła spojrzenia Lily i Forest. Tak Lily ja też. Klacz uśmiechnęła się do Lily. Dobrze, ale bardzo często kopie. Mam lekkie podejrzenia co do niego. Ignis spojrzała na swój brzuch, który zrobił się większy. Tak od małego byliśmy razem. Klacz spojrzała na Forest. Może powiesz coś o sobie? znowu spojrzała pytająco na Forest.

Lily uśmiechnęła się do Ignis, kiedy ona przytaknęła. Już miała odpowiedzieć Forest, gdy jej siostra zrobiła to za nią. Lily więc się położyła i kopytem zaczęła coś na ziemi rysować. Westchnęła, gdy przypomniała sobie scenę sprzed jakiejś godziny. Boże, czy ja zawsze muszę być tam, gdzie nie trzeba??? Spojrzała na niebo. Było czyste.

Forest zdziwiła się na pytanie Ignis Ale co ja mam o sobie powiedzieć co byście chciały wiedzieć ? zapytała robiąc tajemnicze spojrzenie. Po chwili klacz uśmiechnęła się jak trafiłam na tą wyspę zapytała z drobnym poczuciem strachu.Forest przypomniała sobie że powinna być bardziej pewna siebie więc się uśmiechnęła.

Ignis spojrzała na Forest No wiem. CO lubisz robić? Możesz powiedzieć jak tu trafiłaś? Ignis czuła strach Forest. Po chwili spojrzała na Lily. Co jest Lily? Chodzi O Wintera? zapytała. po czym skierowała swoje spojrzenie na Lily która coś rysowała. Po czym także spojrzała na Forest. Nie wiedziała co powiedzieć więc zamilkła.