|
| Niewielki Lasek | |
|
+19Real Stone Nala Arkona Blodsvept Misterioso Asołe Juet Delevine Cekin Arli Diana♥ Mirabelle Tan'elah Forest Shiro Bhadramurti Lily Yandere Reta 23 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sro Sie 29, 2018 4:49 pm | |
| Słońce grzało mi grzbiet i podnosiło temperaturę mojego ciała dużo bardziej niż bym chciał. Musiałem się gdzieś schować przed promieniami, bo zaraz chyba nie wytrzymam. Na terenach SKZ gdziekolwiek nie pójdziesz spotkasz wulkany, lub kratery, z których wydobywa się cieplutkie powietrze, o ile w zimę jest to przydatne o tyle latem się zwyczajnie zdycha i przegrzewa. Trafiłem na ziemie niczyje. Lubię na nie przychodzić, gdyż jest tu względnie bezpiecznie, a zawsze jakaś ofiara się trafić może. Kto wie. Lazłem wolno, ze zwieszonym nisko łbem, dłuższe źdźbła trawy łaskotały mnie w chrapy. Długim ogonem odganiałem się od natrętnych owadów, które czepiały się mnie teraz jak nigdy dotąd. Prychnąłem głośno kilka razy wyganiając zbłąkane pyłki z moich nozdrzy. Uniosłem głowę i rozejrzałem się dookoła. Przede mną rozpoczynał się niewielki lasek. Postawiłem uszy i cierpliwie nasłuchiwałem. Miałem to szczęście w nieszczęściu, że od strony od której ja wchodziłem do lasu podchodziło się nieco pod górkę, więc ani ja nie widziałem w pełni czy ktoś jest między drzewami ani nikt z lasku nie widział mnie. Uśmiechnąłem się gdy do moich uszu doleciał cichy szmer suchych liści. Tegoroczne lato było wyjątkowo gorące, sporo roślin nie wygrało walki z temperaturą. Kroki nieznajomego powili zdawały się oddalać, było to równoznaczne z tym, że ja mogę iść do przodu i podążać za obcym. Stojące uszy idealnie nakierowywał mnie na ofiarę. Robiłem płynne i długie kroki stępem. Przygotowałem linę, na końcu której była pętla. Obniżyłem nieco sylwetkę skradając się najlepiej jak umiałem. Będąc teraz w dobrej pozycji uniosłem delikatnie czerep by sprawdzić na kogo właściwie się rzucam. Gdy tylko dostrzegłem zwierzynę zamarłem. Zmrużyłem oczy i położyłem po sobie słuchy. Co to ma być? Zastanawiałem się właśnie nad tym co ja widzę. Konie w łaty widziałem, ale konia w paski? Wciągnąłem powietrze usiłując rozpoznać zapach. Może jakiś biały dowcipniś się pomalował? Coś mi tutaj nie pasowało. To wyglądało jak przerośnięty i zgrabniejszy kucyk z szyją krótszą niż u konia. Nie ważne, nie będę si tutaj zastanawiał cóż to za stwór, będę miał na to sporo czasu gdy już ją złapię. Bo płeć rozpoznałem bezbłędnie. Kilkoma susami wyleciałem zza pagórka, zwinnie ominąłem kilka drew będących na mojej drodze i w locie, wykonując kolejny długi krok galopu rzuciłem liną. Pętla była na tyle duża, że jeśli nawet nie udało mi się złapać za szyję to jest jakieś prawdopodobieństwo, że sznur zsunie się jej po grzbiecie i złapie za tylną nogę.
Jeśli udało mi się złapać pasiastą, nie ważne czy za nogę czy za szyję, szarpnąłem mocno w swoją stronę, zacząłem się gwałtownie wycofywać ciągnąc za linę aby przewrócić koniowatego stworka.
Jeśli nie udało mi się jej złapać rozpocząłem pościg. Możliwe, że ją zaskoczyłem a ona nie była gotowa do biegu. Rzuciłem w nią tym razem dwoma linami i, o ile to się w końcu udało, pociągnąłem za nitki. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sro Sie 29, 2018 6:25 pm | |
| Stres, który mi towarzyszył zaczął się ulatniać, a ja zaczynałam w końcu czuć się bezpiecznie i swobodnie. Jednak nie traciłam czujności, pamiętałam o tym, że tereny są mi nieznane tak samo jak konie, na nich przebywające. Faktycznie parę razy przystawałam, nerwowo skanując teren. Słyszałam kroki, czułam czyjąś obecność jednak nikogo nie dojrzałam. Zrozumiałam po jakimś czasie, że jest to wytwór mojej wyobrazi, ponieważ nikogo poza mną tutaj nie było.
Minęło może niecałe dziesięć minut mojej wędrówki, ziewnęłam znudzona widokiem tego samego ''krajobrazu''. Jednak coś mignęło od prawej strony, że stanęłam wryta - pełna energii jak po zastrzyku kofeiny. Mój oddech przyspieszył, bałam się że tajemniczy nieznajomy usłyszy kołatanie mojego serca. A może do sarna? Tym razem nie dałam się tak łatwo przekonać, byłam niemal pewna, że ktoś czai się za drzewami i czeka na mój ruch. Przełknęłam gorączkowo ślinę. Instynkt kazał mi uciekać, uciekać jak najszybciej potrafiłam. Tak też zrobiłam. Odwróciłam się zwinnie w stronę powrotną - zerwawszy się do szybkiego galopu, po jakimś czasie przechodząc w cwał. Moje kopyta uderzały głośno o ziemię, a wiatr smagał mnie w twarz. Omijałam zwinnie drzewa stojące na przeszkodzie, a w jedno niemal bym wpadła. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Nieszczęśliwie podwinęła mi się noga i wylądowałam boleśnie na zadku, trafiając w drzewo. Syknęłam. Zabolała mnie głowa, miała delikatne mroczki przed oczami, które szybko minęły. I nagle poczułam linę oplatającą zgrabnie moją krótką szyję, która po chwili zacieśniła się. Sprawca pociągnął, a ja wylądowałam na plecach rzucając się niczym ryba bez wody, chcąc ponownie stanąć na nogi. Kolejne pociągnięcie. Pojechałam ciałem po suchych roślinach, próbując się zapierać jednak tylko traciłam energię, niż miałoby mi to w czymś pomóc. I w ten zobaczyłam ogiera, ogiera, który przed chwilą ciągnął mną niczym przedmiotem po ziemi. Był wysoki, bardzo wysoki! Na dodatek umięśniony. Przełknęłam ponownie przerażeniem, wpatrując się w niego ze strachem. Nalka! Gdzie twoja odwaga? | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sro Sie 29, 2018 7:27 pm | |
| Ucieczka trwała chwilę. Paski są szybkie. Tą myśl zapamiętam na zawsze. Ja do szybkich nie należę, do ciężkich i silnych owszem, ale nie do szybkich. Uwierzcie mi nie jest łatwo rozpędzić prawie tonę do przyzwoitej prędkości.
Złapałem klacz w sumie tylko dzięki temu, że ta się potknęła, gdyby nie było w ziemi tego dołu czy wystającej gałęzi, sam nie wiem co to było, czarno-biała uciekłaby mi a ja bym się tylko zasapał. Szarpnąłem ją do tyłu i ku mojej uciesze poskutkowało to rzuceniem jej na ziemię. Wykorzystałem moment. Możliwe, że uderzyła się głową o naturę i jest w szoku. Pociągnąłem kolejny raz a ona niczym zbuntowany na spacerze pies przejechała kawał po ziemi. Patrz sobie na mnie patrz. Zaśmiałem się w myślach. A ja ciebie w tym czasie zwiążę. Sprawnie rzuciłem się w jej stronę i o ile ona w tym czasie nie zdążyła się podnieść, ja przygniotłem ją poprzez położenie się na niej. Powinienem być nieco delikatniejszy ze względu na na znaczną różnicę gabarytów, ale nie byłem. Jedną z lin, która oplatała jej szyję wykorzystałem do ciasnego obwiązania jej pyska, leżąc na niej miałem do jej głowy pełny dostęp, a ona ze swoją krótką szyją nie miała specjalnie gdzie uciekać. Kiedy udało mi się zabezpieczyć jej zęby i uchronić mnie przed ugryzieniami, trzymając za drugi sznur wstałem z niej powoli. Płynnym ruchem przyciągnąłem klacz do najbliższego drzewa i przywiązałem do niego drugą linę. Westchnąłem głośno i strzeliłem ogonem mając w końcu okazję przyjrzeć się bliżej i dokładniej zdobyczy.
| |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Sie 30, 2018 6:38 pm | |
| Nie przewidziałam tego, że ogier nieoczekiwanie rzuci się na mnie. Oczywiste jest to, że spanikowałam, próbując stanąć na równe nogi. Jednak poczułam ciężkie ciało przytwierdzające mnie do ziemi, teraz każdy mój mięsień krzyczał pomocy, gdy leżałam w dość niewygodnej dla mnie pozycji. Zanim jednak ogier wyciągnął w moją stronę linę, spanikowana wgryzłam się w ciało przeciwnika. Nie myślałam o skutkach mojego zachowania, jakie mogą mnie czekać - chciałam po prostu przeżyć. Wyślizgnęłam prawą nogę z trudnością spod jego ciała, zasłaniając sobie pysk. Zaczęłam rzucać się, bez skutecznie pod jego ciałem, a po moim czole spłynął ciurkiem pot. Westchnęłam zestresowana, zaprzestając ruchom. Byłam bezbronna, uwolnienie się obecnie od niego było wręcz nierealne, nie dysponowałam dużą siłą. Moje uszy wtuliły się z niezadowoleniem w potylice. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Sie 30, 2018 7:03 pm | |
| Rzuciłem się na usiłującą wstać pasiastą i całe szczęście udało mi się ją powalić nim ta zaczęła znowu uciekać. Przygniotłem ją do ziemi i kiedy już miałem obwiązać jej pysk ona użarła mnie. Kwiknąłem krótko, ale że trzymałem w pysku linę i nie mogłem sobie pozwolić na "odgryzienie się".
Po chwili łaciata inaczej przestała się rzucać i zastygła w bezruchu. Osłaniała sobie łeb nogą. Skrzywiłem się. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Widocznie to jest ulepszona wersja konia. Skoro tak to pysk zabezpieczę później. Poprawiłem swoje ułożenie, pilnując by nie dać jej przy tym ani grama swobody. Swoją nogą zablokowałem jej prawą, tak by czarno-biała kończyna nie mogła zmienić położenia bez mojej zgody. Linę, która ściskała krótką szyję dookoła, zacząłem obwiązywać dookoła prawej przedniej pęciny klaczy. Pociągnąłem mocno za sznur, by przywiązać jej nogę jak jak najkrócej do głowy. No proszę powinienem pakować prezenty. Jednym splotem tysięcy nici unieruchomiłem i łeb i kończynę, uniemożliwiłem ucieczkę. Klacz leżała pode mną w nogą przywiązaną do głowy, nie stwarzała już zagrożenia. Teraz sobie mogłem pozwolić. Ugryzłem jej pręgowaną szyję, mocno, ale ostrożnie na tyle by nie przegryźć więzów. -I po co było uciekać?-zapytałem i nie czekając na odpowiedź kontynuowałem.-Tylko się zmęczyłaś.-skwitowałem jej wysiłki. Leżałem na niej aby uświadomić jej, iż jestem trudnym przeciwnikiem, i że powinna się mnie słuchać, wykonywać polecenia, no, ogólne przestać stawiać bezsensowny opór. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Sie 30, 2018 7:26 pm | |
| Byłam zestresowana, bacznie obserwując dalsze poczynania ogiera. Przełknęłam głośno ślinę, nie przejmując się tym, czy dam olbrzymowi tym satysfakcję. Nie chciałam zgrywać twardziela, cholernie się bałam i nie potrafiłam stłumić swoich emocji. Nieznajomy dalej przyciskał swoje ciężkie i masywne ciało, co sprawiało mi ogromny ból, przy tym czułam się niekomfortowo. Poczułam jak zablokował moją prawą kończynę, automatycznie próbowałam ją wyrwać, lecz bezskutecznie. Ogier zaczął przywiązywać moją prawą nogę do łba, przez co czułam się jeszcze gorzej, niż wcześniej. Przerażona ukazałam białka oczu, próbując oderwać prawą kończynę od łba widocznie spanikowana. Zawyłam czując zęby przeciwnika na swojej krótkiej szyjce, a kiedy je oderwał poczułam ogromne pieczenie. Wyrwałam lewą nogę spod jego ciała, po czym zaczęłam machać nią jakby miało mi to rzeczywiście w czymś pomóc.
Spojrzałam na niego z wielką odrazą. - Kim jesteś? - załkałam, a moje następne słowa zmieniły się w histeryczny krzyk. - Wypuść mnie! Nie masz prawa! | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Sie 30, 2018 8:48 pm | |
| Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie, sam się ty zdziwiłem, jednak wynikało to z tego, że klacz mówi, co więcej robi to w ten sam sposób co zwykły koń. Poczułem się przez chwilę, jakbym miał małe egzotyczne stworzonko pod opieką. -Ależ oczywiście, że mam prawo.-odparłem sucho.-Jesteś na Terenach Niczyich, tutaj nie ma zasad ani ograniczeń.-wyjaśniłem gładko. W sumie faktycznie Paska nie wyglądała na tutejszą i mogła nie wiedzieć, jednak to, że się nie zna reguł nie oznacza, że nie trzeba ich przestrzegać. -I to ja powinienem się pytać ciebie kim jesteś.-stwierdziłem z lekkim wyrzutem.-Koń w paski. To jakiś nowy styl? Gatunek?-zapytałem w końcu aby zaspokoić swoją ciekawość. Od razu po zadaniu pytania wstałem z niej nieelegancko i niedelikatnie. Nie bałem się, że mi ucieknie. To fizycznie niemożliwe by galopować z głową przytwierdzoną do nogi. Mogłaby w sumie iść stępem, ale daleko tak nie zajdzie. Mimo wszystko postawiłem swoją ciężką nogę na jej żebrach, tuż przy łopatce. Schyliłem się i zacząłem ją obwąchiwać, zacząłem od nasady szyi i powoli przesuwałem chrapy w stronę łba. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Sie 31, 2018 10:55 am | |
| Nie odwzajemniłam jego przyjaznego uśmiechu, który swoją drogą zbił mnie z tropu. Pomyślałam jednak, że jest to zwykła gra aktorska i nie mogę dać się zwieść. Przeszedł mnie cień przerażenia w końcu: - Przebywałam na ternach, gdzie nie było żadnych praw. - Znalazłam się w niefortunnej sytuacji, a zachowanie ogiera nie wskazywało na to, że mnie wypuści. Myśląc jednak racjonalnie, do czego przydam się olbrzymowi? Raczej nie będzie chciał mnie pokroić w plasterki, prawda? Pokręciłam łbem, wyrzucając beznadziejne myśli z mojej głowy. - O nie, nie, wypraszam sobie! - warknęłam poirytowana. Mój głos wydawał się być odważniejszy, choć wynikało to tylko z narastającego gniewu. - Naruszasz moją prywatność, nie mówiąc już o przestrzeni osobistej. Raczej nie powinnam sobie pozwalać na takie traktowanie, byłam żyjącą istotą, a nie pluszową maskotką. Miałam swoją godność.
Oh, czyli dlatego zapolował na mnie, bo byłam inna niż wszyscy - to nabierało sensu. W końcu ciekawość wygrała. Ale , ale kto normalny goniłby za mną, jak idiota - łapie w liny, ciągnie po ziemi jak jakimś przedmiotem, przygwożdża do niej, związuje po czym pyta kim jestem? Na dodatek oczekuje odpowiedzi, to przechodzi wszystkie absurdy. Teraz na pewno nie dam mu tej satysfakcji, grzecznie odpowiadając na pytanie. Dlatego bez zastanowienia, odrzekłam z pogardą. - nie twój interes.
Poczułam jak jego cielsko, powoli zsuwa się boleśnie z mojego drobnego, delikatnego ciałka. Automatycznie popatrzyłam na drogę powrotną, a następnie wzrok zsunęłam na oplatającą linami, prawą kończynę. Zaczęłam się rzucać, próbując stanąć bezpiecznie na nogi. Faktycznie parę razy mi się udało, lecz szybko traciłam równowagę i lądowałam twardo plecami na ziemię. W końcu dałam sobie spokój. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Sie 31, 2018 3:52 pm | |
| Cień przerażenia jest mile widziany,zawsze jest ciekawiej gdy ofiara się wyrywa i walczy i piszczy ze strachu. Spanikowane spojrzenia są jak najbardziej pożądane. Leżałem na niej i patrzyłem się na nią, jak na kosmitę, którym poniekąd była dla mnie. Z szeroko otwartymi oczyma słuchałem jej lamentów o godności, prywatności i osobistości. Czy ja jej przed chwilą nie powiedziałem dokładnie, że tutaj działa prawo silniejszego? Nie powiedziałem? Powiedziałem przecież. Skubana chce mnie zdezorientować.
Tutaj sama sobie w skrócie przedstawiłaś plan działania SKZ, najpierw złap, zwiąż, torturuj a dopiero potem pytaj o imię i inne pierdoły. Nie moja wina, takie mamy zasady, tak jest napisane w regulaminie i protokole i naszej nowej uchwale dotyczącej Ekonomicznych Sposobów Polowania i Przesłuchiwania Nieznajomych, w prościej mówiąc ESPiPN. Czy ja wyczułem w jej głosie opryskliwość? -To jest mój interes.-powiedziałem mocnym głosem.-Złapałem ciebie i chcę wiedzieć za co się właśnie zabieram.-określiłem mniej więcej przybliżony powód dlaczego chce znać jej rasę. Wstałem z niej i bacznie obserwowałem, jak ta usiłuje wstać. Prychnąłem cichym śmiechem gdy upadła. Niby nie powinno się śmiać ze słabszych i związanych istot, ale teraz nie mogłem się powstrzymać. -Nie cuduj malutka, pomogę.-uśmiechnąłem się znowu, podchodząc do niej z liną, którą o ile dałem radę obwiązałem wokół jej szyi i szorując paskami po ziemi dociągnąłem blisko najbliższego, grubszego drzewa. Przywiązałem linę porządnie do rośliny upewniając się, że ta się nie rozwiąże przy byle szarpnięciu. -To jeszcze raz.-zagadnąłem.-Skąd masz ten wzór?-ponowiłem pytanie przyglądając się jej i odruchowo zaczynając liczyć paski. Jeśli wszystko poszło zgodnie z moim planem postanowiłem zając się w końcu jej pyskiem, tak, jak powinienem. Przytrzymałem jej łeb kopytem, by zbytnio nim nie ruszała, i powoli zacząłem odwiązywać sznur i jej nogę od głowy w tym samym czasie przewiązywać tą samą linę wokół jej nosa i sanek. Jeżeli o to mi się udało wykonać w miarę płynnie wstałem z klaczy i poczekałem aż ona również się podniesie. Z zabezpieczonym pyskiem nie mogła przegryźć liny, którą była przywiązana do drzewa. Cały czas nie mogłem się napatrzyć na te paski. Stałem blisko niej, więc jeśli chciała mnie kopnąć to ma do tego okazję, tylko niech pamięta, że ja potrafię to zrobić mocniej. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Wto Wrz 04, 2018 4:33 pm | |
| Nie odczuwałam tak dużego strachu, jak na początku. Czułam, że moja pewność coraz bardziej wzrasta, moje odpowiedzi stały się opryskliwe i niegrzeczne. Nie zgrzytałam zębami, bojąc się wydusić z siebie słowa, chociaż bywały momenty, że rzeczywiście odczuwałam krótkie przerażenie. Ogier nie był gwałtowny, nie krzyczał, nie torturował - zaledwie raz mnie ugryzł. Chociaż czułam się swobodniej, nadal wlepiałam czujne, niewinne oczy. Taka była moja zaleta, potrafiłam udawać słodką i niewinną - a w mojej głowie powstawały nikczemne plany ucieczki.
Westchnęłam z poirytowaniem, nie lubiłam się powtarzać. Nie lubiłam jak ktoś mi rozkazywał. - Przecież powiedziałam, że nic nie powiem. - odparłam, a w moim głosie słychać było nutkę zawahania. Na jego mocny głos przeszły mnie dreszcze, zdałam sobie wtedy sprawę, że wybieram złą drogę. Upadłam, na moim ciele było widać już kilka delikatnych zadrapań. Położyłam uszy po sobie, gdy dotarł do mnie jego śmiech. - Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku. - burknęłam z niesmakiem. Nie chciałam przyjąć jego pomocy, nie ufałam mu pod żadnym pozorem. - Nie chce twojej pomocy. - odpowiedziałam, po czym zaczęłam się powolutku od niego odsuwać ciałem. - zostaw mnie. Jednak wykonanie ruchu, bez pomocy jednej kończyny z łbem w niekomfortowym położeniu, nie było czymś łatwym, dlatego wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Ogier bez trudu przełożył mi linę przez szyję i pociągnął. Jeździłam po ziemi, zbierając wszystkie brudy ze sobą. Kichnęłam, gdy pył dostał mi się do nozdrzy. Przyciągnął mnie bez problemu do drzewa, obwiązując mocno liną grube drzewo. Nie, nie, nie myślcie że poddałam się bez walki. Zaczęłam się wyrywać, przez co lina boleśnie ocierała się mi się o skórę. Syknęłam, gdy na moim ciele pojawiło się kilka otarć. Zatrzęsłam się, czując ponownie przerażenie. Patrzyłam się na niego, jakby był co najmniej diabłem wcielonym. Nie spodziewałam się tego, że będzie chciał mnie w taki sposób potraktować. - Nie wiem. - odparłam, poddając się. - urodziłam się taka. Jestem tak zwaną zebrą.
Wtopiłam zęby w linę, nie patrząc na to w jaki sposób zostanę ukarana. Przecież powiedziałam mu kim jestem, czego chciał ode mnie więcej? Jeżeli nie chce mnie uwolnić, sama to zrobię. Byłam skupiona, nawet nie zauważyłam, gdy jego kopyto wylądowało na moim łbie. Parsknęłam zdezorientowana, chcąc chwycić jego kończynę zębami z niepowodzeniem. Przyglądałam się z nadzieją, jak ogier odwiązuje moją nogę od łba. Czy to wszystko? Miałam na końcu języka parę słów odnośnie tego, że mógł mnie normalnie zapytać o paski, w końcu nie należało to do mojej tajemnicy. Jednak gdy poczułam linę oplatającą mój pysk, od razu się naburmuszyłam. Gdy skończył, wstał ze mnie płynnie, acz boleśnie. Ogier patrzył na mnie, czekając, aż również się podniosę. O nie, nie, nie, naszła mnie nagła ochota na odpoczynek. Nie zamierzałam się póki co podnieść, nie ma mowy. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Wto Wrz 04, 2018 7:28 pm | |
| Uważaj kochana, też mam zalety. Potrafię długo być miły, grzeczny i kulturalny, ale wystarczy pierdoła by wyprowadzić mnie z równowagi. Stąpasz po cienkim lodzie moja droga.
-Oj, przesadzasz, aż taki stary nie jestem.-odpowiedziałem udając nadąsanego. Dopiero za kilka dobrych lat będzie mnie można nazywać dziadkiem, a ona mi z takim nazewnictwem teraz wyjeżdża. Brak kultury i taktu. Poczułem się dotknięty tym, że odmawia przyjęcia mojej pomocy, ale cóż, wiem jakie klacze potrafią być złośliwe i "samodzielne". Chwilę więc patrzyłem jeszcze na jej nędzne wysiłki po czym stwierdziłem, że już ta zabawa mi się znudziła. Przewiązałem jej linę wokół szyi i dociągnąłem do drzewa. Aj, przypomniały mi się czasy gdy pracowałem w lesie i wywoziłem drewno. Złote czasy. Uwiązana do rośliny nie ucieknie. -Zebra.-powiedziałem cicho, zastanawiając się czy już kiedyś słyszałem to słowo. Chyba nie. Cóż, czyli zwyczajnie nie mogę teraz brać nic na logikę i skojarzenia, muszę zrozumieć, że są konie i są zebry, a to czym dokładnie są te drugie stworzenia nie jest istotne. Spojrzałem na nią i zmrużyłem oczy. Ona chce uciekać. Skrzywiłem się zawiedziony jej postawą. Przecież nie potraktowałem jej źle, a nawet jeśli to zrobiłem, to było to nieświadome. Przycisnąłem jej czerep do ziemi i oplotłem liną. Nie ukrywam, że czekałem aż Paski się podniosą, ale Paski tego nie robiły. Bunt Pasków!! Podszedłem do niej od strony grzbietu, jej nogi mnie tu nie dosięgną. Ależ mam świetną pozycję. Obniżyłem łeb i szybko oraz solidnie wgryzłem się jej w słabiznę. Jeśli i to nie poskutkowało to powtórzyłem czynność, ale tym razem dołożyłem do tego kopniak przednią nogą. -No, wstawaj.-powiedziałem zachęcającym tonem i jeżeli klacz dalej leżała ruszyłem stronę jej łba. Złapałem w zęby jej ucho i zacisnąłem szczęki na tyle by sprawić jej odrobinę bólu i by delikatna część jej ciała nie nie wyślizgnęła mi się z pyska. Szarpnąłem porządnie łbem w górę, cały czas nie puszczając słuchów. Może to ją zmotywuje do wstania. Im dłużej musiałem czekać aż ona wstanie tym mocniej zaciskałem kły na jej skórze. Położyć zebrę jest łatwo, ale podnieść już nie aż tak. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sro Wrz 05, 2018 6:07 pm | |
| Zastrzygłam uchem, krzywiąc się. Miałam nadzieję, że pojął dobrze moje słowa, iż było to tylko przysłowie. Był starszy ode mnie zaledwie tylko o rok, jeżeli on jest dziadkiem to ja zapewne jestem babcią szykującą się dopiero na emeryturę. W sumie było mi na rękę, że źle zrozumiał moje słowa, wyśmiewanie się z drugiej osoby to dopiero brak kultury i szacunku. - A tak wyglądasz. - wyrwało mi się. Chwila, chwila. Ja to powiedziałam na głos? Wstrzymałam oddech, kierując spanikowanym wzrokiem na kopyta, po czym zaśmiałam się nerwowo. Miałam nadzieję, że ogier miał dystans do siebie, co prawda nie chciałam zarobić siniaków. Jeżdżenie mną po ziemi zdecydowanie mi wystarczyło. Nie chciałam udawać przestraszonej zeberki, ale też nie chciałam przeginać. Spojrzałam na niego dość dziwnie, marszcząc czółko. - pierwszy raz słyszysz to słowo? - zapytałam. Właściwie zabrzmiało to ciut wrednie i nieuprzejmie, a nie miałam tego na myśli. Oj Nalka, wkopiesz się przez to w niezłe bagnisko.
Zniesmaczona przyglądałam się jak przycisnął mi czerep do ziemi i oplótł linę. Prychnęłam cicho. Dodatkowo raczej nie spodobało mu się to, że nie miałam zamiaru się podnieść. Podejrzliwie patrzyłam jak podchodzi do mnie od strony grzbietu, gdy po chwili jego zęby wbiły mi się w skórę. Kwiknęłam dosyć głośno, szybkim i gwałtownym ruchem odbiłam się kopytami od ziemi. Będąc już w pozycji stojącej, automatycznie we własnej obronie podwinęłam zadnie nogi i spanikowana kopnęłam go w najbliższą część ciała. Położyłam uszka po sobie, kłapnęłam mu ostrzegawczo zębami przed pyskiem po czym skuliłam się. Podwinęłam ogon, przysuwając zad do drzewa, tak że stało dokładnie za mną. Wbiłam w niego oburzone spojrzenie, a przez moje przeszył dreszczyk adrenaliny. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Wrz 06, 2018 2:56 pm | |
| Mówi się że klaczy nie powinno się pytać o wiek, ale co z ogierami, że niby ich już można? Dlaczego? Nieco się obruszyłem słysząc uwagę na temat ilości lat jakie mam na karku, sytuacji nie poprawił również kolejny komentarz klaczy. Spiorunowałem ją wzrokiem, jednak już p-o sekundzie złość ustąpiła promiennej pewności siebie. -Grunt, że duchem czuję się młodo.-bo niby dlaczego miałbym pozwolić a to żeby gadanina nieznajomej zniszczyła mi humor? To było urocze, jak się stresowała przy mnie. Może się jej podobam? Zastanawiałem się. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyż samiczki podświadomie szukają silnego partnera, a ja nadaję się do tej roli idealnie. Stop, dosyć samo zachwytu. -Może już kiedyś słyszałem, a może nie.-odparłem pseudo tajemniczo.-Tak czy inaczej pierwszy raz widzę paski na koniu.-stwierdziłem spokojnie, ignorując jej wredny ton. Skoro ona chce mnie poznać lepiej to miło, przynajmniej tworzenie przyjaznej atmosfery nie leży w mojej gestii i odciąża mnie od obowiązków.
Podszedłem do niej dbając o to by ta mnie nie kopnęła gdy będę ja gryzł. Dziabnąłem ją mocno i słabiznę, co skutecznie skłoniło klacz do powstania. Aż na zbyt skutecznie. Odskoczyłem o krok w tył i zadarłem głowę dębując nisko. Dzięki moim dość sprawnym ruchom zamiast oberwać kopytami w czerep dostałem po piersi i przednich kończynach. Skrzywiłem się, bo miała parę ta Pasiasta w nogach. Uśmiechnąłem się na jej średnio udane kłapnięcie. Gdyby nie miała liny na pysku możliwe, że i nawet bym się wzdrygną, jednak opleciona sznurem mordka nie wzbudzała we mnie przestrachu. Patrzyłem, na nią z dezaprobatą, jak się ustawiała przodem do mnie.
Sprężystym skokiem zbliżyłem się do niej. Zachowałem między nami odstęp, ale zrobiłem to tylko po to by mieć miejsce unieść przód i zachowując równowagę na zadnich wyrzucić przednie nogi w stronę klaczy. Miała za sobą drzewo, plus mogła zaplątać się w linę. Tak czy inaczej ucieczka jej chwilę zajmie. Celowałem w jej pierś. Ona kopnęła mnie, to ja mogę jej oddać. Nie ważne czy udało się jej odskoczyć, czy nie. Wylądowałem twardo i stanąłem stabilnie. -Im mniej będziesz mi utrudniać zajęcie się tobą tak, jak trzeba, tym szybciej cię wypuszczę i rozejdziemy się każdy w swoją stronę.-zapewniłem, mój ton okazywał złość. Już mam dosyć tych jej wahań nastrojów. Raz gada do mnie i jest miła, a później kopie jak furiatka. Wziąłem kolejną linę i ruszyłem by związać jej przednie nogi. Przegryźć liny nie przegryzie, również nie da rady jej tak łatwo zerwać. Czyli ma w sumie dwie opcje. Stać nieruchomo, i pozwolić mi na związanie jej pęcin lub krążyć dookoła drzewa, owijać sznur wokół pnia skracając sobie przy tym wolność i i tak skończyć unieruchomiona. Tak czy inaczej. Jeżeli stała grzecznie to związałem jej ciasno przednie nogi ze sobą. Jeżeli uciekała to ja cierpliwie zmuszałem ją do skrócenia sobie liny poprzez okrążanie rośliny i dopiero wtedy wziąłem się za plątanie przednich. Klacz miała teraz tylko trzy punkty podparcia. Dwie zadnie rozstawione na boki i kończyny z nadgarstkami połączone w jedno. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Wrz 06, 2018 6:05 pm | |
| Moje słowa były czysto wredne, co nie powinno nikogo dziwić. To ja powinnam być nadąsana i rzucać w jego stronę nieprzyjemne komentarze, w końcu to ja w tej chwili jestem przywiązana do drzewa. Grzebałam kopytem w ziemi udając, że za bardzo zajęta i nie mam czasu, ani siły się z nim sprzeczać - jednak w rzeczywistości po prostu nie wiedziałam co odpowiedzieć. Moje riposty, albo pojawiały się w nieodpowiedniej chwili, w ogóle nie potrzebne, albo przychodziły bardzo, ale to bardzo rzadko gdy naprawdę ich potrzebowałam. W tej chwili czułam pustkę, więc zajęłam się czymś pożyteczniejszym niż wymyślanie głupich tekścików. Niech nie zmylą go moje rumieńce, odwracanie wzroku czy stres. Bywam czasem naprawdę nieśmiała, ale czasem moja odwaga wzrasta, choć szybko gaśnie. Nie spojrzałam nawet na jego umięśnione ciało, więc myśląc o tym automatycznie zeskanowałam go wzrokiem. Właściwie od pierwszej sekundy, gdy go ujrzałam od razu zapisałam go na listę wrogów. Muszę przyznać, że był pierwszy.
Obejrzałam się za siebie, widząc jak moje kopyta spotkały się z piersią i kończynami ogiera. Poczułam się zniesmaczona z tego względu, iż liczyłam na to, że moje kończyny trafią w czerep ogiera, bądź po prostu słabsze miejsce. Z drugiej strony nie zrobiłam tego specjalnie, była to moja samoobrona, więc może dobrze, że nie rozgniewałam bardziej pana olbrzyma bo na pewno żałowałabym mojego czynu. Sama nie wiem co czuję. Nie zaskoczyła mnie jego reakcja, a raczej brak reakcji na kłapnięcie zębami. Co prawda starałam się jak najbardziej rozdziawić pysk, jednak może udało mi się to na milimetr? dwa? Wyglądało to jak zwykłe obnażenie zębów, nic więcej.
Jego gwałtowny krok zaskoczył mnie, więc przystosowana do nagłych akcji jako zwierzyna żyjąca w afryce, a mówimy tutaj dokładnie o napadach przez gepardy i lwy - zareagowałam tutaj szybkim skokiem w bok, uniosłam przednie kończyny chcąc zacząć od ekspresowego galopu. I tutaj... robi się problem. Jeden krok galopu wystarczył, lina naprężyła się a ja przez kilka sekund nie miałam dostępu do powietrza. Ponadto wylądowałam niefortunnie na brzuchu, a kopyta ogiera i tak zdążyły mnie staranować. Ostatkami sił poderwałam się do góry, podchodząc ponownie do drzewa i stając za nim, tak aby oddzielał mnie od ogiera. Zakaszlałam, wciągając powietrze. Oddychałam szybko, było mi słabo i niedobrze. Jego ton przepełniony złością wcale mnie nie podniósł na duchu, prychnęłam. Poczułam przepływ frustracji. - Przestań udawać w końcu wielkiego pana. Kim ty w ogóle jesteś żeby mi rozkazywać? Nie bądź idiotą i mnie wypuść. - odpowiedziałam co prawda szeptem, lecz ten szept był szczególnie przepełniony wrogością. Miałam go dość, po prostu. Więc nic dziwnego, że gdy do mnie podszedł odwróciłam się do niego zadem i strzeliłam kopytami w jego ciało. Zaczęłam okrążać nerwowo drzewo, choć był to błąd, ponieważ po kilku sekundach stałam poplątana - co najgorsze, nic nie mogłam z tym zrobić. Lina oplotła moje przednie kończyny, a ja jedynie w tej sytuacji mogłam wtulić uszy w ciało. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Wrz 06, 2018 7:33 pm | |
| Pan Olbrzym, brzmi dobrze. Okazuje mi szacunek i informuje o mojej charakterystycznej cesze. Choć niestety muszę się przyznać iż największy na wyspie nie jestem, niestety. Polubiłem klacz, i to bardzo. Choć niestabilna i zmienna to urocza i waleczna. Widziałem jak upada, ale nie zatrzymałem lecących w jej stronę kończyn. Uderzyłem leżącą klacz przodami i już się wystraszyłem, że znów będę ją musiał gryźć by zmotywować do wstania. Na szczęście nie musiałem tego robić, widocznie zebra zapamiętała poprzednią lekcję. Poderwała się z ziemi i schowała za drzewem. Patrzyłem, jak się puszy i obraża. Uśmiechnąłem się do niej. Przecież nic złego jej de facto nie zrobiłem. Ona sama robi sobie siniaki upadając, kopiąc i walcząc. W końcu uznałem, że nie muszę rozumieć klaczy, by się z nią bawić. Kryje się za pniem wystraszona, jednocześnie warcząc na mnie i mi rozkazując. Kochana wariatka.Cierpliwie podążałem za nią i czekałem aż Paski po raz kolejny same władują się w kłopoty. Już po chwili udało mi się obwiązać przednie nogi Egzotycznej piękności. Stałem w takim miejscu, że aby się odwinąć z drzewa klacz musiałaby przeze mnie przeniknąć. (patrz na obrazek Mistrza Painta). Nie mogła mnie ugryźć ani kopnąć, nawet uciec nie da rady. Dalej co prawda grozi mi oberwanie od niej łbem, ale i tak nie będzie to mocne gdyż lina ją przytrzyma. Zrobiłem krok ku niej i przyłożyłem chrapy do jej szyi by sprawdzić jak bardzo miękką ma sierść. Z szyi płynnym ruchem zjechałem na łopatkę i kłąb, który delikatnie skubnąłem kilka razy. Ja mogę kąsać, a ona nie ha ha ha, wygrałem.Jej bunt nie mógł być na tyle duży by utrudnić mi rozkoszowanie się zabawnym w dotyku włosiem. -Wredna, ale miękka.-dałem zebrze skromny komplement. Gładziłem jej grzbiet, bok i szyję od czasu do czasu ją podgryzając, raz mocniej raz słabiej. W końcu musnąłem chrapami szczeciniastą grzywę i wzdłuż kręgosłupa przesunąłem pyskiem aż do nasady ogona gdzie zostawiłem mocne ugryzienie. Machnąłem ogonem z zadowoleniem. - Ktoś tu ma ruję. uśmiechnąłem się, zjeżdżając chrapami po jednej z zadnich nóg Pasków. Jeśli myślała, że tylko ją pogłaszczę, zapytam o rasę i wypuszczę to się myliła. //Arcydzieło ilustrujące. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Wrz 07, 2018 6:06 pm | |
| Niektóre miejsca na ciele dalej mnie bolało, po staranowaniu mojego ciała przez ogiera. Każdy krok sprawiał mi wielki ból, każdy mięsień krzyczał o pomoc. Tyle razy wywinęłam fikołki na ziemi, kilka razy zostałam staranowana, że nic dziwnego, iż czułam się okropnie. Generalnie wyglądałam też okropnie. W ogonie i grzywie można było znaleźć szczątki liści i ziemi, a moje ciało było brudne - białe paski zrobiły się zupełnie szare. W niektórych miejscach nawet byłam oblepiona piachem, jednak nie myślałam zbytnio o moim wyglądzie. Chciałam się stąd po prostu wydostać, a to jak bardzo byłam brudna nie miało w tej chwili znaczenia. Przynajmniej dla mnie. Posłał mi uśmiech, czy on właśnie posłał mi uśmiech? uśmiech? Czy on uważa, że wszystko, wszyściutko jest w porządku?
Krążyłam wokół drzewa, jak ostatnia wariatka. Dobrze widziałam jak lina powolutku się skraca, zmuszając mnie do zmniejszenia dystansu między drzewem. I wtedy hop! Lina pociągnęła mnie za szyję, a ja wydałam z siebie krótkie kaszlnięcie, dlatego posłusznie stanęłam w miejscu. A nawet niechętnie cofnęłam się w stronę ogiera, żeby mieć większą swobodę. I wtedy poczułam chrapy na szyi, gwałtownie chciałam cofnąć łeb przez co uderzyłam w pień. Mogłam jedynie ukazać białka oczu, świadczące o moim zdenerwowaniu. Zdecydowanie go to przestraszy, oczywiście. Poczułam jak zjeżdża na moją łopatkę i kłąb, skubiąc delikatnie moją skórę. I wtedy uderzyłam go łbem, choć nie było to zadziwiająco mocne, lecz na pewno nieprzyjemne. A dlatego, że było to nieprzyjemne i na pewno przeszkadzało to w mizianiu moich pasków, powtórzyłam czynność kilka razy. Paski były tylko moje i tylko ja mogłam je miziać. Gładził mój grzbiet, czasem i nawet podgryzając. Moja reakcją było wtulenie uszek w potylicę, następnie ostrzegawcza seria tupnięć. Kwiknęłam gdy ogier dotarł do mojego zadu, gdzie zostawił mocne ugryzienie. Wtedy odsunęłam się zadem od jego pyska, jakby miało to rzeczywiście cokolwiek dać. - Zostaw mnie ty głupi, brzydki, zły, zaczepiający, niewychowany, wredny, niemądry, debilny, idiotyczny, porąbany, zafajdany, paskudny, zrąbany, niemiły, agresywny, bezczelny, egoistyczny, nieczuły, obojętny i zarozumiały ogierze! - wrzasnęłam. - Chrapy precz z mojego ciała ty zboczeńcu! Kiedy jego chrapy dotknęły moich kończyn, zaczęłam uderzać go wrednie ogonem w łeb, nikt nie miał prawa dotykać m o j e g o ciała, bez m o j e g o pozwolenie. Moje paski? Moje paski. Trzeba było się urodzić zebrą. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Wrz 07, 2018 8:48 pm | |
| Z tym okropnym wyglądem muszę przyznać ci trochę racji. Jestem szczęściarzem, że urodziłem się cały czarny, a nie tylko w połowie czarny. Nie widać na mnie zanieczyszczeń aż tak, jak na tobie. Powiem ci też, że dla mnie również nie ma znaczenia to jak bardzo brudna jesteś. Oczywiście, że wszystko nie jest w porządku. Nasze spotkanie nie przebiegało w takiej atmosferze jakiej chciałem, jednak w przeciwieństwie do ciebie uśmiechem staram się to naprawić.
Wyczuwałem zdenerwowanie klaczy, jej niepokój. Dlatego byłem delikatny i może nawet w nieco uspakajającym geście gładziłem ją. W odpowiedzi na jej uderzenie mnie łbem kłapnąłem jej zębami tuż przy uchu i wróciłem do miziania. Czułem jednak, że klacz trąca mnie po raz kolejny i następny i jeszcze jeden. Nie pozwalało mi się to skupić na cieszeniu się jej miękkością. Sposób na to był prosty, odsunąć się od jej głowy o krok, i tyle. Powstrzymywana przez linę nie sięgała już do mnie czerepem. Pozwalałem sobie na coraz więcej, nieprzerwanie poznając jej ciało. Tupała groźnie, jednak aby mnie kopnąć musiałaby być niezłą akrobatką. Nie bałem się więc zadnich. Odsunęła się zadem. Bezsensowna ucieczka, podszedłem do niej i przejechałem po jej kończynie. Oberwałem kilka razy ogonem. Zupełnie inaczej jest oberwać od zebry, jakoś tak mocniej czuć mi się wydaje. Wysłuchałem jej słowotoku ze zdziwieniem. Wydawało mi się, że wyrzuciła to z siebie na jednym wydechu. Podniosłem łeb i patrzyłem na nią kilka sekund trawiąc informacje. -Jak sobie życzysz.-uśmiechnąłem się miło. Spełnię jej zachciankę. Naskoczyłem na jej zad od boku, zrobiłem to szybko i delikatnie zarazem. Skoro nie godzi się na chrapy będzie musiała zgodzić się na coś innego. Dociążona nie może już tak brykać, zwłaszcza, że swoje ważę. Kilkoma krokami przesunąłem się tak by stać centralnie za nią. Obejmowałem ją mocno przednimi nogami pilnując by nie pozwolić jej na chodzenie na boki. Wbiłem zęby w jej kłąb i mocno za niego trzymałem, tak aby Zebra nie wyrywała się zbytnio do przodu. Cierpliwie czekałem aż ta się uspokoi. Jeśli nie zaczęła walczyć podarowałem jej jeszcze kilka zębatych pocałunków w grzbiet i łopatki, w końcu zębami złapałem za jej ucho. -Zachowuj się grzecznie.-skarciłem ją.-Jak na klacz przystało.-dodałem. To miłe, że się opiera, ale mogłaby to robić nie przy mnie. Uniosłem ogon i machałem nim jak szalony. Może klacz chwilę powalczy, ale na pewno niedługo się zmęczy, nikt w końcu nie jest nieskończenie wytrzymały. Teraz kiedy ona ma ruję, a ja jestem tak blisko niej nie pozwolę by coś mi przeszkodziło. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Nie Wrz 09, 2018 6:04 pm | |
| Tak na fasta pisałam<-
W geście uspokajającym mógłbyś pozdejmować ze mnie liny i wypuścić ponownie na świat. Nie ma nic bardziej stresującego od dotykania mojego ciała przez nieznajome chrapy. Jakby było tego mało samo gładzenie grzbietu tutaj nie występowało, a ugryzienia i częste podszczypywania mojej skóry. Odbierałam to wszystko, jakbyś chciał mnie specjalnie zirytować, doprowadzić do gniewu. A widzisz nie potrafię panować nad swoimi emocjami, choć gniew szybko ustępuje gdy dana czynność, która mnie irytuje została przerwana. Z tobą jest inaczej, bo widzisz nawet twój zapach mnie irytuje. Może bywam czasem ''miła'', ale nie bierz tego wszystkiego na poważnie. Ale w sumie jeżeli moja zmiana z miłej - na sapiącej do ciebie z nienawiści cię zabolała, to niech tak zostanie.
Uszy miałam nadal położone na potylicy, lecz jego kłapnięcie spowodowało że moje słuchawki automatycznie uniosły się lekko do góry, unikając ugryzienia, które nie nastąpiło. Ponownie uderzyłam go łbem, lecz miałam małe wątpliwości. Skuliłam się gotowa na ból, jednak nic takiego nie poczułam. Uniosłam uszy, odchylając łeb w jego stronę. Spryciarz. Odsunął się ode mnie o krok. Mój ruch następny ruch również był dla niego obojętny, nadeszła mnie wielka ochota zdenerwowania pana olbrzyma. Nadal gniew kipiał ze mnie, robienie czegoś wbrew mojej woli najbardziej mnie denerwowała. Nagle zesztywniałam. Nastawiłam uszy, przekrzywiając łeb. Czy on właśnie się mnie posłuchał? Patrzyłam na niego podejrzanie i nieufnie, ponownie poczułam dreszczyk strachu. I wtedy naskoczył na mój zad od boku, uniosłam zadnie nogi nisko, niziutko praktycznie niezauważalnie nad ziemią. Przypominało to coś, jak próba ''bryknięcie'' typowego kluskowatego kucyka. Ogier mógł poczuć tylko uniesienie delikatnie zadu. Ruch karego był niespodziewany, stąd moja reakcja, przestraszyłam się. Było mi ciężko w ogóle odbić zadnie nogi od ziemi, stąd poszybowały może 10cm od ziemi, jak nie mniej. Kwiknęła gdy jego zęby wbiły się w mój kłąb. Czekał aż się uspokoję? Jak mam się uspokoić! Pomimo mętliku w głowie, stanęłam nieruchomo gdy jego drażniący głos zadźwięczał w moich uszach. Tylko dlatego, aby po chwili wcielić swój plan. Po prostu położyłam się na ziemię, a raczej uderzyłam o nią, mając na grzbiecie ogiera ważącego tonę. Żałowałam swojej decyzji, ponieważ miała wrażenie, że połamałam wszystkie kości. Ponadto lina przywiązana do drzewa mocno poddusiła mnie gdy runęłam na ziemię. Moja głowa była wysoko uniesiona, choć nadal ciężko było mi złapać powietrze. Musiałam wstać. Musiałam wstać. Po kilku nieudanych próbach, wyczołgałam moje ciało spod ogiera. Było mi słabo, mój oddech był płytki. Podniosłam się do góry, łapiąc gwałtownie powietrze. Oparłam się o drzewo, spoglądając z przymrużonymi powiekami na ogiera. okej panie ogierze, poddaje się. Potraktuj mnie jak śmiecia i wypuść w końcu. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Nie Wrz 09, 2018 10:06 pm | |
| Gest uspokajający polegający na wypuszczeniu ciebie, nie byłby uspokajający dla mnie. Poza tym, nieznajome chrapy?.....faktycznie,jestem nieznajomy.... Gdzie moja kultura?!? Nie przedstawiłem się. Oj oj oj. Może niedługo to nadrobię. Nie chciałem cię zirytować czy rozgniewać, zwyczajnie nie jestem mistrzem w uspokajaniu, rozumiesz? Jeszcze się uczę, a niestety mało mam czasu na praktyki.
Naskoczyłem na nią, przesunąłem się i przytrzymałem by mi nie uciekła do przodu czy na boki. Trudno jest jednak powstrzymać kogoś, kto jest pod tobą, przed położeniem się. Klacz runęła na ziemię bez zapowiedzi. Nie zdołałem się dokładnie podeprzeć. Upadłem na klacz przodem ciała. Szybko jednak otrząsnąłem się i powstałem. Odpoczywająca pod moim brzuchem klacz usiłowała wstać i wypełznąć spode mnie. Nie odsunąłem się by jej w tym pomóc, zwyczajnie czekałem. Jak już mówiłem jestem cierpliwy. Patrzyłem na nią z zainteresowaniem. Powinna być mi wdzięczna i cieszyć się ze swojego szczęścia. Ja ją trochę pomęczę i wypuszczę, nie to co inny. Oni by ją zawlekli do lochów, pocięli, torturowali, zagonili do pracy i czekali aż zdechnie z wycieńczenia. Gdy Paski w końcu wstały cofnąłem się od niej o krok. Rzuciła mi niemalże obojętne spojrzenie. Ucieszyło mnie to, że widziałem w jej oczach rezygnację i uległość. Czyli teraz powinno pójść jeszcze łatwiej. Zbliżyłem się do jej zadu. Skoro się poddała, to znaczy, że wszystkie jej zakazy i prośby zostały unieważnione. Dotknąłem pyskiem jej krzyża i zachodząc ją od tyłu muskałem po zadzie aż do ogona. Sprawdzałem czy aby na pewno przeszła jej ochota na bunt. Z przyjemnością zjechałem nieco w dół po jej tylnej nodze i unosząc łeb i smagając ją chrapami wjechałem pyskiem pod jej ogon. Wziąłem głęboki wdech. Ruja tak przyciągająco pachnie. Pomyślałem i wypuściłem powoli, nabrane w płuca powietrze ogrzewając wrażliwe miejsce klaczy. Naskoczyłem na nią i znów mocno objąłem ją nogami. -Stój ładnie i się nie wydurniaj.-poleciłem spokojnie, gładząc jej łopatkę i kłąb. Widziałem, jak lina poddusiła Zebrę i widziałem, że pasiastej się to nie podobało a co za tym idzie nie chce by sytuacja się powtórzyła. Jeżeli ta nie wykazywała agresji, z resztą nawet jeśli wykazywała, to mi nic nie zrobi, a ja już nie chciałem dłużej czekać... Powoli zacząłem w nią wchodzić, delektowałem się każdym odczuciem. Tak bardzo mi tego brakowało. W końcu ze zbytniej ekscytacji wykonałem gwałtownie głębokie pchnięcie. Zarżałem cicho zadowolony i wycofałem biodra. -I co, widzisz? Nie jestem aż taki zły.-posłałem jej krótki uśmiech, którego zapewne nie zauważy, ale po tonie mojego głosu mogła się domyśleć, że szczerzę się teraz jak szalony. Wykonałem miednicą płynny ruch w przód po raz następny zagłębiając się we wnętrzu klaczy, po nim przyszła pora na kolejny, i jeszcze jeden, i jeszcze. Podgryzałem klacz po szyi i grzbiecie, żeby jej choć przez myśl nie przeszło robić jakieś dziwactwa. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Wrz 13, 2018 5:13 pm | |
| A gest uspokajający polegający na jeżdżeniu chrapami po moim ciele, nie jest uspokajający dla mnie. Widzisz, nie dojdziemy do kompromisu. Owszem, jesteś nieznajomy i niech tak pozostanie. Wymarzę cię z pamięci i nigdy nie powrócę myślami do owej sytuacji - jakbym cię nigdy nie spotkała. Może kiedyś do tego dojdzie, ale szczerze w to wątpię. Tereny niczyje będę omijać szerokim łukiem, bo przypuszczam że wiele razy tutaj zawitałeś. Twojego stado? kiedyś się dowiem z jakiego stada pochodzisz, nie będzie to trudne, ponieważ będzie to zapewne najgorsze stado w tej krainie.Tereny dodam wtedy do listy zakazanych miejsc, sądzę że będzie to w końcu dobra decyzja przeze mnie podjęta. Widzisz paski pierwszy i ostatni raz, mój drogi.
Nie pomógł mi wysunąć się spod jego ciała, nie oczekiwałam jednak że stanie się inaczej. Byłam nawet przygotowana na to, że ogier dociśnie mnie jeszcze do ziemi, aby utrudnić mi działanie. Jednak on po prostu leżał i czekał. O tyle dobrze, że nie utrudniał mi bardziej zadania. Niech sobie jednak nie myśli, że zdobył u mnie jakiegoś plusa. Wstałam niezgrabnie podpierając się o drzewo, posłałam mu obojętny wzrok. Skończyły mi się plany ucieczki, niemądre byłoby gdybym znów położyła się na ziemi. W każdym razie ogier i tak zrobi co planował, a mi jedynie skończą się siły na dalsze bunty. I tak wygra, więc jaka różnica to była czy zrobi to później, czy wcześniej? Z nadzieją pociągnęłam za linę oplatającą moją szyję, jednak ta nie dawała oznak pęknięcia. Prychnęłam z rezygnacją, ponownie opierając swoje zmęczone ciało o pień. Drgnęłam, gdy jego chrapy dotknęły ponownie mojego krzyża, sunął nimi aż do ogona. Czułam się niekomfortowo, gdy zjechał chrapami po tylnej kończynie, po czym niespodziewanie wepchnął wepchnął pysk pod ogon. Wzdrygnęłam się, podskakując delikatnie. Odsunęłam się od niego zadem, niemal błagalnym wzrokiem prosząc go żeby przestał. Gdzie moja gniew? nienawiść? poczułam się kompletnie bezradna. Ponownie na mnie naskoczył, zachwiałam się na nogach. Poczułam gulę w gardle i nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa, przycisnęłam tylko bardziej uszy do swojej potylicy. Tupnęłam przednią nogą, gdy zaczął we mnie wchodzić. Nie podobało mi się to i nie zamierzałam tego kryć. Słyszałam jak zarżał zadowolony, a mnie robiło się coraz bardziej niedobrze. Nie było to dla mnie przyjemnością, było to dla mnie po prostu obrzydliwe. A jego słowa wcale mnie nie ucieszyły, tylko dobiły jeszcze bardziej. Słyszałam jego radosny głos, odwróciłam łeb w jego stronę, posyłając mu puste spojrzenie. - Więc teraz mnie wypuścisz?- zapytałam powoli. Starałam się być obojętna, jednakże było to trudne. Śmierdziało wprost ode mnie przygnębieniem. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Czw Wrz 13, 2018 7:36 pm | |
| Dla chcącego nic trudnego, jeśli będę chciał to cię znajdę, lub zapłacę innemu koniowi, który cię złapał za to by mi ciebie oddał.
Nie utrudniałbym ci wstawania, bowiem nie pragnąłem byś leżała. Przeczyłbym sam sobie chcąc byś to robiła, skoro chwilę wcześniej ganiałem cię być się nie kładła. A ten plus mi się należy, więc sam go sobie dam. Juet, proszę oto + dla ciebie. Oj, dziękuję, miło z twojej strony. Jeszcze chwilę ją pomizaiałem, by przekonać klacz do siebie, ale ta nie wydawała się lubić mnie bardziej niż wcześniej. Uciekła nieco zadem, ale było to chyba zwyczajnie odruchowo. Zignorowałem to i naskoczyłem na nią. Niby pokazywała mi swoje niezadowolenie, ale dlaczego miałbym zwracać na to uwagę kiedy robię coś ciekawszego. Nie spieszyłem się..na początku..byłem nawet delikatny. Zaśmiałem się mrukliwie słysząc jej pytanie i zalatujący fałszywą obojętnością wzrok. -Oj głupiutka.-westchnąłem patrząc na nią pobłażliwie.-Wypuszczę cię dopiero, jak skończę.-określiłem się i powróciłem do wykonywania zachłannych ruchów zadem. Oddychałem głęboko i gryzłem Paski bez opamiętania, ściskałem ją mocno nogami, czułem, jak powoli zaczynam się pocić. Uwielbiam pracę fizyczną i wysiłek, ale nigdy nie myślałem, że tak drobna przyjemność potrafi tak zmęczyć. Byłem również pod wrażeniem siły klaczy. -Grzeczna zebra.-wydyszałem do niej w pełni zadowolony z jej poddania się. Machnąłem ogonem uderzając jego końcówką w czarno-biały zad. Wsuwałem się w jej ciepłe wnętrze sapiąc coraz głośniej i robiąc coraz bardziej chaotyczne ruchy. Jeszcze chwila zabawy i będzie po wszystkim. Złapałem jej grzywę w zęby i przytrzymałem na wszelki wypadek. Rżałem ukontentowany sytuacją. | |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Wrz 21, 2018 9:17 pm | |
| Wiesz, naszła mnie ochota na przebywanie na terenach mojego stada. Tam raczej panują pewne zasady i na pewno ktoś tym zarządza. Więc nie bądź taki pewny siebie, bo u siebie jestem raczej ,,nietykalna'' i to zapamiętaj.
Niechętnie dźwigałam dodatkowe tony na swoim grzbiecie. Właściwie mogłam rzec, że było to dla mnie nawet i uciążliwe. Przeszła mnie wizja ogromnych zakwasów jutrzejszego dnia, ponieważ pierwszy raz dźwigałam kilkakrotnie większego i cięższego osobnika na swoich plecach. Byłam tylko zebrą z delikatnie zaokrąglonym brzuszkiem, krótką szyją i niezbyt długimi nóżkami - wszystkie te cechy dla nas, paskowatych były naturalne. Nie jesteśmy jakimiś potencjalnymi siłaczami. To, że dysponujemy dobrą prędkością nie oznacza, że od razu z łatwością dźwigamy taki ciężar. Przepraszam, że w jakiś sposób cię obraziłam, ale do super lekkich nie należysz. W sumie nawet nie miałam jak ukazać swojego niezadowolenia, gdy wszystkie guziki ostrzegawcze miałam już wciśnięte. Uszy nie zmieniały swojej pozycji, a kopyto raz na jakiś czas grzebało zestresowane w ziemi. Mięśnie wciąż były napięte i zaczynało być to nawet bolesne. Po prostu to był już brak większych reakcji z mojej strony na jego śmiech czy słowa. Swoją drogą byłam bardzo zawiedziona, że jego słowa oznaczały ,,''zabawa'' się jeszcze nie skończyła'', niż ,,oczywiście, możesz już iść'' - To... to nie koniec?- zapytałam głupio, jednak w porę nie zacisnęłam szczeki. Słowa same ze mnie wypłynęły i jakby nie miałam na to wpływu.
Przyspieszał, czułam jak że i ze mnie spływa pot. To źle, to bardzo źle, to jeszcze gorzej niż źle. Czułam jak zęby podgryzają moją skórę, jednak nie zwracałam na to uwagi. Chrapy przycisnęłam do klatki piersiowej, wyginając szyję w delikatny łuk. Chciałam to powstrzymać, lecz nie mogłam. Sama cicho zarżałam, zachwiałam się na nogach. Złapał za moją grzywę, dlatego chrapy schyliłam jeszcze niżej. W końcu pozwoliłam ''przyjemnością'' zawładnąć moim ciałem. Im dłużej to powstrzymywałam, tym wydawało mi się że było jeszcze gorzej. A im szybciej dam im upust, tym szybciej się to zakończy, więc sprawa była prosta. Wymknęło mi się sapnięcie, a po chwili przez moje ciało przeszedł dreszcz. Oparłam się o drzewo, próbując unormować swój oddech. | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Pią Wrz 21, 2018 11:03 pm | |
| Oj tam, od razu nietykalna. Niby zasady tak mówią, ale cóż one są po to by je naginać i łamać. Jej pytanie zdawało się być bezsensowne, bo w końcu po co miałbym się z nią szarpać i naskakiwać na nią a później przerywać w połowie. -Oczywiście, że nie.-oznajmiłem.-A myślałaś, że co?-zapytałem, jakoś w sumie nie interesując się już odpowiedzą a skupiając na ważniejszym zajęciu. Czułem jej drżące, napięte mięśnie. Gryzłem ją, a ona nie sprzeciwiała się. Widocznie jest niesamowicie chętna. Zaśmiałem się w myślach. Czując, że zbliża się finał złapałem zebrę za grzywę i trzymałem mocno. Czy do moich uszu dobiegło rozkoszne sapnięcie zadowolenia? Może mi się wydawało? To nie było ważne, mi wystarczyło bym poczuł się doceniony. Każdy mój oddech równał się z głośnym sapnięciem, pot pokrył moją sierść, z resztą nie tylko moją. Mocno wbiłem się w klacz, naparłem na nią całym sobą oraz jednocześnie przednimi nogami i pyskiem, trzymającym ją za włosie, przyciągnąłem ją do siebie, zupełnie jakbym chciał by ta weszła jeszcze głębiej pode mnie. Wycofałem się i ponowiłem wykonany przed chwilą ruch. Obciążałem zad klaczy, zmuszając by go odrobinę opuściła. Szarpnąłem klacz do siebie by zwiększyć swoje doznania. Czułem, jak życiodajny płyn opuszcza mnie i zalewa wnętrze pasiastej. Rżałem przy tym głośno. Jeszcze kilkukrotnie pchnąłem silnie biodrami i kończąc dzieło zadowolony zaprzestałem ruchów. Wreszcie zacząłem się rozluźniać i ciągle leżąc na klaczy oddychałem głośno. -Widzisz?-zacząłem gładząc ją pyskiem po łopatce.-Musisz być bardziej otwarta na obcych, integrować się, a nie uciekać.-wydałem swoją opinię i zarazem radę. Westchnąłem odprężony. Odsunąłem się zadnimi nogami od klaczy jednocześnie z niej zachodząc. Oj, będę tęsknił na tym specyficznie przyjemnym ciepłem. Oparłem łeb o jej zad i ponownie chrapami wjechałem pod jej ogon, tylko na sekundę lub dwie, w końcu nie chciałem się ubrudzić. Zacząłem powoli podchodzić do przodu zebry. -Jestem Juet, miło mi cię poznać.-przedstawiłem się w końcu.-Przyjemnie spędza się z tobą czas.-rzekłem i opuściłem łeb zniżając go do jej związanych nóg, następnie rozwiązałem linę, która opadła na ziemię.-Ale chyba musimy się już pożegnać.-dodałem gdy uniosłem głowę. Przytknąłem chrapy do jej szyi i muskając sierść przejechałem aż do kolejnego sznura, którym klacz była przywiązana do drzewa. Złapałem go w zęby i po krótkiej chwili memłania go w pysku przegryzłem go. Teraz czarno-biała była w sumie wolna, mogła uciec, rzucić się na mnie, stać w miejscu. Ja patrzyłem na nią z przyjaznym uśmiechem. Nie będę jej gonić, dostałem to czego chciałem. Walczyć też jako tako nie chcę, w końcu chciałem by Paski odkrywały świat, poznawały nowe persony, a żeby to zrobić musi się jakoś ładnie prezentować. No i nie sądzę by ta stała w miejscu, bo ona mnie chyba nie lubi jakoś bardzo.
| |
| | | Nala Zwykły koń
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sob Wrz 22, 2018 10:18 am | |
| Zawsze mogłabym donieść do władcy, że naruszyłeś istotny regulamin.
Owszem, moje pytanie było pozbawione jakiegokolwiek sensu. Ale poczułam się zawiedziona tak bardzo, że słowa same ze mnie wypłynęły. Dlatego też zamilkłam, a ogier sam zdawał się nie być zbytnio zainteresowany moją odpowiedzią - i słusznie. Zacisnęłam szczękę, gdy jego zęby ponownie wgryzły się boleśnie w moje ciało. Nie sprzeciwiałam się, ponieważ nie byłam kreatywną zebrą, która umiałaby wymyślić inne gesty ostrzegawcze. Do moich uszu dochodziły jego głośne sapnięcia, po chwili poczułam jak łapie mnie za grzywę i przyciąga do siebie. Automatycznie oderwałam chrapy od klatki piersiowej, tkwiąc w niewygodnym dla mnie ustawieniu głowy. Kolejne pociągnięcie sprawiło, że uniosłam wyżej łeb. Obciążył mój zad,a posłusznie go opuściłam. Chciałam go podnieść z powrotem, lecz było to co najmniej niemożliwe. Szarpnął mnie po raz kolejny, a z moich ust wydobyło się krótkie syknięcie. Poczułam jak życiodajny płyn zalewa mnie i wydałam z siebie ciche warknięcie. Ogier położył się na mnie najwyraźniej zmęczony. Po chwili zaczął mnie gładzić pyskiem po łopatce, a ja wykonałam gwałtowny ruch łbem w jego stronę, jakbym chciała go ugryźć. - Lubię się integrować z innymi. - odpowiedziałam po dłuższej chwili. - Ale ty mnie po prostu wykorzystałeś. Nie lubię cię. Może gdybym wtedy się nie poślizgnęła, nigdy bym cię na oczy nie ujrzała i nigdy nie znalazłabym się w takiej sytuacji. Stałam obrażona, wzrok miałam utkwiony w jednym punkcie. Poczułam jak ogier schodzi ze mnie, a przyjemny chłód smagał mnie w tym miejscu, w którym jeszcze przed sekundą znajdował się czarnuch. Oparł chrapy na moim zadzie i po chwili zjechał nimi pod mój ogon. Odsunęłam się ponownie. Mój ruch jednak nie był potrzebny, bo ogier i tak po dwóch sekundach odsunął się podchodząc do mojego przodu. Pierwszy raz od dłuższego czasu postawiłam słuchawki delikatnie ku górze, jednak o niczym to nie świadczyło. Spojrzałam na niego niechętnie, zamroczonym i zmęczonym wzrokiem. - A ja nie chce cię bardziej poznawać. - odparłam niegrzecznie. Moje oczy skanowały każdy jego ruch, po chwili poczułam jak moje nogi ponownie stały się wolne. Nie kryłam szczęścia, gdy oznajmił mi, że czas się pożegnać. Wydawało się, że to absolutnie najlepsze słowa, które spotkały mnie przez te cztery lata. Chwycił w zęby linę, która przytwierdzała mnie do drzewa i przegryzł ją. Sznur opadł bezwładnie na ziemię, a ja po odzyskaniu wolności, odsunęłam się na kilka kroków od ogiera. Uszy stanęły mi ta sztorc, a ja nadal nie potrafiłam uwierzyć, że byłam wolna, w o l n a. Po chwili zdałam sobie sprawę, że ścieżka, którą tutaj dotarłam była zastawiona przez ogiera. Wystarczyło tylko go wyminąć na bezpiecznej odległości, ale ja miałam inny, lepszy plan. Cofnęłam się bardziej do tyłu, zadębowałam delikatnie, zagalopowałam i przybrałam optymalną prędkość. Wymijając ogiera, uniosłam wysoko nogi do góry, trafiając go jednym kopytem mocno w chrapy. To była forma nauczki za wykorzystanie. Zapewne czynność zamroczyła go, lub zszokowała na krótszą chwilę. W każdym bądź razie, jeżeli chciał rozpocząć za mną pościg, to musiał pobawić się w Sherlocka i dążyć za moim zapachem, ponieważ pasków na tej ścieżce już nie było.
z/t | |
| | | Juet Medyk
Tytuły : Admin Negocjator
| Temat: Re: Niewielki Lasek Sob Wrz 22, 2018 12:56 pm | |
| Jeśli cię porwę i zamknę w lochach to raczej władcy o niczym nie powiesz. Z drugiej strony musiałbym cię trzymać w celi na zawsze, a koszty utrzymania byłyby wtedy za duże. Nie martw się jeszcze znajdę na ciebie sposób.
Nawet po takiej szarpaninie klacz chciała walczyć. Machała głową i odsuwała się. Teraz to już bez znaczenia, może nie lubi czuć bliskości partnera, jakby nie patrzeć nie wiem co ona lubi, a czego nie. Po głosie i wypowiedziach śmiałem nawet twierdzić, że paski nie chcą mnie już nigdy więcej spotkać. Wypuściłem klacz i obserwowałem jej poczynania. Zastanawiałem się co zrobi. Jak szybko ucieknie lub jak szybko zaatakuje. Ona wycofała się i uniosła przody. Nietypowa reakcja, ruszyła galopem w moją stronę, a ja położyłem uszy. Coś nie podobało mi się jej zachowanie. Uniosłem wysoko łeb, by odsunąć go od klaczy. Całe szczęście, że to zrobiłem. Zamiast w chrapy oberwałem z sanki. Kościste miejsce bez amortyzatora w postaci porządnej warstwy tłuszczu czy mięśni przeniosło wszystkie drgania do mózgu. Skrzywiłem się i zacząłem machać łbem. Prychnąłem głośno i zadębowałem. Będę miał guza. Pomyślałem obserwując znikające z zawrotną prędkością między drzewami czarno-białe łaty. Stałem spokojnie. Za chwilę zabawy zapłaciłem bolącą żuchwą. Niby cena spoko, ale jednak wolałbym nic nie płacić. No nie ważne, wracam do siebie. Ruszyłem stępem w przeciwna stronę. Ogonem oganiałem się od much lgnących do spoconego ciała, które w cieniu drzew schło dużo wolniej niż na słońcu.
Z/T
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Niewielki Lasek | |
| |
| | | | Niewielki Lasek | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |