Biuro Czarodzieja

/ Sorry, że dopiero teraz

/A więc na korytarzu/
- Jestem Mirabelle. Ze stada MS - powiedziała spokojnie, przyglądając się wszystkim. - Dokładnie to chciałam gdzieś pracować. Z tego co widziałam na ogłoszniach, to może praca nauczycielki, bo raczej innych zajęć nie ma. - Dodała po chwili. Nigdy do czenienia ze źrebakami nie miała, ani z nimi nie pracowała. Pewnie nie jest tak źle, bo przecież ta praca nie gryzie. Jeszcze pytanie, czy w ogóle ją dostanie. Zawsze warto spróbować, niż całe życie mieć nudne. Staranie się o rolę generała nie należało do tych miejsc, bo tutaj jak na razie tylko praca nauczycielki była jako taka.

Reta przybiegła tu kłusem. Konie były na korytarzu z niewiadomych klaczy powodów. -Dzień dobry. Cześć Mira i Wera- przywitała się klacz i przyglądając się koniom. Była tu Wera, Mirabelle i jakaś inna klacz. "Dlaczego oni są na korytarzu?" zastanowiła się władczyni SWT, ale nie zwróciła na to większej uwagi. -Przyszłam tutaj odnieść książki które pożyczyłam od ciebie.- powiedziała Reta, wyciągając przed siebie dwie książki od Czarodzieja. -Jak już tu jestem to zapytam może kiedy się zacznie szkoła i czy są tu już jakieś źrebaki?- zapytała. Zaczynało się robić późno, więc klacz zdecydowała odejść. -Ja idę, dowidzenia!- powiedziała Reta kiedy/jeśli Czarodziej wziął od niej książki i wyszła kłusem, tak jak tu weszła.

[z\t]

//Wera, Luizjana, odpiszcie, jeśli cchecie to możecie już sobie stąd pójśc

- Oczywyście że możesz zostać nauczycielką! - powiedział entuzjastycznie Czarodzeij gdy wytłumaczyłaś w jakiej sprawie przybyłaś, Mirabelle. - Jakich przedmiotów chciałabyś uczyć? zapytał i wymienił wszystkie dostępne przedmioty: - Geografia, medycyna, sztuki wlaki, wychowanie fizyczne, plastyka, historia i nauka płynnego mówienia.
W tej chwili przyszłaś ty, Reto. - Witaj, Reto! - zakrzyknął wesoło. - Dziękuję. Mam nadzieję że się przydały. - uśmiechnął się i wziął od ciebie książki. - Szkoła otworzy się niedługo, bo już są pierwsze źrebaki. - odpowiedział na twoje pytania. - Do zpbaczenia. - pożegnał się z tobą i z książkami wszedł do biura. Odłożył księgi na regał i zauważył że Renesmee już nie było. - Wejdżcie do środka, zapraszam! - zachęcił was do wejścia do biura Wero, Luizjano i Mirabelle.

Hej Reta! - przywitała się. Wera powoli weszła do biura. Było tam mnóstwo regałów z książkami. Może jedną wypożyczę?  - pomyślała Wera. Mogłabym wypożyczyć parę książek? - spytała Czarodzieja Wera. Chciałabym na przykład, wiedzieć jakie jeszcze są stada. Bo na razie znam pięć. SSP, SWT, SUŁ, SZS i SLS. A to zdecydowanie za mało, przynajmniej dla mnie. W końcu wszystkich stad jest siedem. - rzekła. Spojrzała na regały. Ciekawe, ile ma wszystkich książek? - rozmyślała.

//Luizjana, odpiszesz? Albo zedytuj posta i napisz że odchodzisz...

- Oczywiście! - odpowiedział z uśmiechem na pysku Czarodziej gdy powiedziałaś że chciałabyś wypożyczyć jakąś książkę. - Oprócz tych co wymieniłaś są jeszcze Stado Magicznego Szeptu i stado Krwawej Zemsty. - powiedział wciąż się uśmiechająci podszedł do regału. Chwilę szukał jakiejś książki, po czym wyjął jedną i ci ją wręczył. - Stada Karsin. - przeczytał tytuł. - Mam nadzieję że o taką książkę chodziło, tu masz dokładny opis każdego stada. - powiedział. Wera, możesz sobie dodać tą książkę do posiadanych, a w książce znajdziesz dokładnie te informacje co tu: [You must be registered and logged in to see this link.] oprócz władców stad (w książce nie jest o nich nic napisane).

Stado Magicznego Szeptu i Stado Krwawej Zemsty... - powtórzyła słowa Czarodzieja. Dziękuję! Bardzo mi się przyda. - powiedziała. Hmmm... Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o SMS i SKZ. - pomyślała. Tak, o właśnie taką książkę chodziło. - powiedziała. Jeszcze raz dziękuję, i chyba muszę już iść. Wkońcu, muszę jeszcze zobaczyć szkołę. - pomyślała. Do zobaczenia! - rzuciła, i wyszła.

[z/t]

Weszła do biura wraz ze słowami Czarodzieja. Uśmiechnęła się lekko jak i trochę dziwnie, bo rzadko kiedy to robiła. W jej systemie i naturze nie było to częste.
- Zdecyduję się na sztuki walki - powiedziała stanowczo, ale nie ostro. Tak po prostu, pewnie, powiedziane słowa. - Mogłabym jeszcze wychowania fizycznego, ale nie koniecznie jeśli byłby to problem. - Stwierdziła, przyglądając się ze skupieniem.
Spojrzała na wszystkie przedmioty i księgi w gabinecie. Nigdy nie widziała tylu dziwnych jak i zarówno ciekawych rzeczy. Każda książka mieściła pewnie w sobie tyle wiedzy, że jeden dzień nie wystarczyłby, żeby wszystko pojąć.
- Czarodzieju, jesteś w stanie odpowiedzieć mi na pytanie?
I tak ciekawiło ją wiele rzeczy o nim, ale chciała tylko zapytać o jedno. Nie jest dociekliwa czy też ciekawska. Razej cicha, skryta, tajemnicza i przebiegła. Na pewno nie o dobrym sercu i czystym sumieniu.

//ech, tak trudno się pisze bez opisywania emocji i myśli xp

- Nie ma za co! Do widzenia! - pożegnał się z tobą Czarodziej, Wero, i popatrzył jak wychodzisz.
Wtedy zwrócił wzrok ku tobie, Mirabelle. - Sztuki walki i wychowanie fizyczne. Oczywiście. Już zapisuję. - powiedział i zapisał coś na jakiejś kartce. - Od razu cię uprzedzam że nie będziesz zbyt często mieć lekcji, bo dużo osób chce uczyć tych przedmiotów. - ostrzegł. - Za to nikt nie chce uczyć geografii i medycyny... - dodał i jego wzrok na chwilę powędrował gdzieś w bok. - To zależy jakie pyatnie. - powiedział wracając do ciebie wzrokiem. - Pytanie zawsze możesz zadać, ale nie obiecuję że będę w stanie na nie odpowiedzieć. - powiedział.

/ Rozumiem Twoje cierpienie x3 Jednak "praca" MG to sama przyjemność xD

Na razie nie spotkała wielu koni, ale nie wyglądały na takie, co uczyłyby walki. Prędzej czegoś spokojniejszego, jak np.... no właśnie; medycyna?
- A na przykład zielarstwo? Chodzi mi o różne zioła i trawy (ale bez skojarzeń xD), które leczą lub trują - powiedziała patrząc trochę pytająco na Czarodzieja. Geografia, geografia... Nie znam całej krainy. Może by któraś książka pomogła? Ale do książek to źrebaki też można zaganiać. Chociaż ona wolała im to pokazać, dać spróbować tego, co inne. Zielarsta mogłaby uczyć, bo jednak to ją ciekawiło. Jak walka. Lecz pewnie były tu tylko przedmioty podstawowe. Zielarstwo jest bardzo ciekawe i przydatne; uczysz się o ziołach; kt
- No dobrze, to... - przerwała na chwilkę. - Jakie jest Twoje prawdziwe imię? - Bo Czarodziej mówiło jej raczej o randze, lub przezwisku, a nie prawdziwym imieniu. Sama miała dosyć... nietypowe, inne, jak jej się wydawało. Jednak myśli Miry czasami przenikały ją całą, porażając ją w innym, odmiennym świecie.

Medycyna? I Mirabelle? Anatomia i alchemia? Za dużo tego... ja jestem od bicia się, nie leczenia. Głowy do tego nie miała. Gdyby tylko uczyła o ziołach, to jakoś by poszło, ale ta reszta... trochę się zdziwiła, ale nie dała tego po sobie poznać.
Kąt jej warg na chwilę podniósł się w ni jakim uśmiechu, który bardziej wyglądał ja grymas. Nie była do tego stworzona. Przytaknęła Czarodziejowi.
- Co bym musiała zrobić, by mój Władca przyjął mnie na... generała? - Zapytała podchodząc do jakiegoś nietypowego przedmiotu i przyglądając się mu. Chciała służyć swojemu stadu, do ostatniej kropli krwi. Nie zawieść go i być mu oddanym, na każde słowo Władczyni. Była na Karsin od... W sumie początku. Jak przybyła, była jedną z pierwszych klaczy. Chyba. W każdym razie, wielu pewnie jeszcze jej nie widziało. Chciała mimo to stanowisko takie, by mogła widoczne pomagać swoim. Bronić ich, pomagać Władcy i być przy jego boku. Nie zawieść.

- Dziękuję mimo wszystko. - Powiedziała spokojnym tonem. - Więc mogę podjąć się nauczania wychowania fizycznego, sztuk walki i medycyny? - Tak, jednak tak. Teraz uświadomiła sobie to. Może i sobie poradzi... choć Meksykiem nie jest. Raczej temu nie sądzi, ale kto wie.
Rozmów to jednak dobra opcja. Tylko jeszcze musi gdzieś znaleźć Władczynię i to domyślić. Dla stada jest gotowa poświęcić życie, więc jeśli będzie trzeba - poleje się krew.
Poczekała na odpowiedź i spokojnym ruchem zmierzała kurs wyjściu z biura.
- Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia, Czarodzieju. - Powiedziała miłym głosem i wyszła z gabinetu. Może i teraz poszłaby znaleźć Władcę, albo nie. W każdym razie już wyszła.

z.t

Atena szybko przybiegła do Czarodzieja.Dzień dobry.Przywitała się i spojrzała na myszatego ogiera.Czemu szkoła jest zamknięta?Zapytała się spokojnym tonem.Trochę się jej śpieszyło więc szybko się zapytała.Ciekawe czemu ona jest zamknięta.Myślała Atena i schyliła się by podrapać się po nodze.Od razu lepiej.Powiedziała.

Atena przedstawiła się cicho.Jestem Atena córka Ellie.Coś?Dziwnę muszę to zbadać.A gdzie mogę znaleźć coś do bicia się albo jakieś liny?Zapytała się czarodzieja.Muszę iść tam jak najszybciej z EStiem.Pomyślała i odwzajemniła uśmiech.W końcu Atena lubiła przygody,a to była najleprza okazja na podróż

Przybył dość powoli i nieśpiesznie, drugie miejsce w tej krainie, w jakim się pojawił. Nie było złe, chociaż w sumie nie powalało.
Dostrzegł za to myszatego konia, za biurkiem, na krześle... Koń na krześle? Hmm, pod ogierem masy Niszczyciela z pewnością szybko by się ono załamało, darował więc sobie wątpliwą przyjemność drewnianego stojaka, zamiast tego podchodząc do regału z księgami i oglądając ją uważnie. Kto wie, może znajdzie tu jakieś zaklęcia, pradawną magię, która pozwoli mu pokonać domniemanych wrogów, których - póki co - w tej krainie się jeszcze nie dorobił, może nauczy się teleportować albo czytać w myślach, kto wie?
Chociaż to drugie jednak mogłoby w sumie pozostać nieznane, nie wiadomo w końcu, jak mogłoby się skończyć, niekoniecznie miałoby zapewne miłe konsekwencje.

No cóż, wszystko jest możliwe, ale mogłoby to skutkować drzazgami w szanownych pośladach Shreddiego a tego raczej wolałby nie ryzykować, nie bez powodu userka nie tworzyła postaci - masochisty i nie zamierza go przecież narażać na tak straszliwe i poważne obrażenia, czyż nie?
- Słyszałem, że można tu po prostu spotkać maga... - rzekł do niego. - Więc przywiodła mnie tu ciekawość, chciałem sprawdzić, czy to faktycznie prawda... Bo twoje imię chyba nie wzięło się z nikąd?
Uważnie lustrował tytuły ksiąg, szukając czegoś o magii bądź czarnoksięstwie. Póki co - niestety, bez powodzenia. Mimo tego nie poddawał się, większą uwagę zwracając chyba na bibeloty, niż na gospodarza.
- Zwą mnie Niszczycielem... - rzekł tylko, w sumie c z ę ś c i o w o podając tłumaczenie swojego imienia. - A w jakich to... sprawach można do ciebie przychodzić?

Skinął mu głową na jego słowa. Nie ukrywał, że liczył, że znajdzie tu coś więcej niż książki, może jakiś łut szczęścia czy też wskazówki co do życia w krainie...
- Masz racje, nie są przypadkowe - powiedział, chociaż właściwie jego imię zostało nadane już dawno temu, tuż przy urodzeniu... Czyżby mieli dobre przeczucie, czy też może dlatego, że rodząc go, zmarła jego matka?
Na pytanie o książkach... Gdyby był człowiekiem, wzruszyłby ramionami.
- Jesteś czarodziejem, zapewne posiadasz więc jakieś o... magii? - spytał, po raz pierwszy chyba w trakcie rozmowy spoglądając na tamtego. - Przydałoby się zdobyć trochę umiejętności... i informacji - przerwał w tym momencie, ponownie rozglądając się po biurze. - Wiesz coś może o tutejszych stadach, konfliktach, zdobywaniu władzy?

Skinął głową, uważnie mierząc obcego wzrokiem. Czyżby był on jakimś bóstwem tej krainy, mającym tu nadrzędną i absolutną władzę, zaś on nie okazał mu szacunku?
Cóż, bywa. Zamartwiał się tym na pewno nie będzie.
- Hmm, czyli należę do stada bez władcy...
Ziewnął w miarę dyskretnie, po czym znów odwrócił swoją uwagę od ksiąg i skierował oczy na czarodzieja. Hmm, ciekawe, czy znalazł już odpowiedni materiał na władcę pomyślał, zastanawiając się, kogo właściwie już spotkał ze swojego stada. Praktycznie tylko Renkę, czyli jednego członka, może przydałoby się poznać ich więcej? No, ale cóż, dwóch członków - co najmniej dwoje, w końcu Renia mogła też urodzić bliźnięta - już ze sobą związał, klacz i źrebaka... Cóż, jemu to absolutnie pasowało. Zamierzał wspiąć się na jakiś wysoki szczebel władzy, a więc i musiał mieć poparcie... Ale żeby starać się o najwyższe stanowisko, mieć sporawe parcie na szkło, jak to się mówi... Czy to była jego cecha, nie wiedział. On chciał być jedynie niezależny o tyle, o ile jest to możliwe w stadzie.
- Nie oczekuję... Ale czy to oznacza, że może się mnie okazać posłuszna? - spytał, obserwując pysk Czarodzieja, by w razie czego wykryć, czy ten przypadkiem nie kantuje. - Hmm, musieli być wielcy, skoro ich mianowałeś... Wiesz może kto obecnie sprawuje władzę?
Warto mieć jakieś cele namierzone do ataku już na samym początku.