Grab

// ej, jak się nazywają źreby Shredda i Luizy? xD

Tym razem się nie odsunęła.
Nareszcie ją przekonał! I chyba nie musiał zbyt wiele czekać, skoro ona uznała, że nie ma nic przeciwko, a on sam z resztą na pewno czegoś takiego nie odczuwał.
- Cieszę się, że nareszcie zmądrzałaś, piękna - rzekł do niej, lekko gryząc ją w nasadę ogona, by w odruchu albo i z własnej woli podniosła go. Zdecydowanie nie miał nic przeciwko temu, by w ten sposób ułatwiła mu zadanie.
Naskoczył na nią łagodnie, lekko obejmując ją przednimi kończynami, w razie czego gotowy, by je zacisnąć tak, by nie mogła nagle zwiać, gdyby zmieniła zdanie, ani by nie mogła się przewrócić, położyć i tak dalej. Ciężar oparł jednak w dużej mierze na sobie i już po chwili ze spokojem znalazł się w klaczy, sprawiając jej niewyobrażalną przyjemność, sobie z resztą także. Zachowywał się spokojnie, skupiając się głównie na niej.

//Tamte bliźniaki?Griddix i Waqax

Zobaczyła,że ogier podgryzł jej nasadę ogona.Zrobiła naturalny odruch i podniosła ogon.
Jednak widząc ,że ogier chcę na nią wskoczyć odsunęła się i stanęła do niego przodem uniemożliwiając ogierowi na wskoczenie na nią chyba ,że znalazł się znów za nią i na nią wskoczył.
Yym...Chyba dla ciebie jeszcze nie zmądrzałam.
Powiedziała i uśmiechnęła się drażniąc ogiera.Jeśli na nią nie wskoczył znów,położyła się i mrugnęła okiem do niego.Widzę ,że nie raz robiłeś to co teraz masz na myśli.Powiedziała lekko przekrzywiając głowę.

// to ona z nim nie zaszła potem jeszcze raz? O.o przecież napisane było, że ją zapłodnił więc powinna wtedy urodzić źrebię...

Zmienił zdanie, nawet jej nie trzymał, czując, że ta się odsuwa, sam po prostu zeskoczył, mimo, że w zasadzie nie mógł się doczekać aż tylko znowu zacznie to robić. Widać, że najwyraźniej klacz nie była jeszcze gotowa, a szkoda, wielka szkoda...
- I nie raz z tobą, z tego, co mi się przypomina - odpowiedział, podchodząc do niej. - Powiedz mi, dlaczego tak bardzo upierasz się przy swoim, skoro i tak wiesz, że osiągnę swój cel... w ten czy inny sposób? A zdecydowanie wolałbym to przeprowadzić po dobroci.

Przesunął pyskiem po jej szyi, czekając na odpowiedź karej.

//Ale wypiła eliksir poronienia.

Ogier jednak sam zeskoczył.Dobry wybór...Chciała powiedzieć lecz się wstrzymała.
Tak.Dobrze cie się przypomina.Powiedziała z jakże widocznym spokojem.
Upieram się żeby ci utrudnić to co masz na celu.Jak widzisz niekiedy rezygnujesz tak jak teraz.
Odpowiedziała.Luiza była dość spokojna.Było to widać w każdej sytuacji.
Nie gryzła,nie kopała i nie robiła nikomu na złość.Raczej...
Czasami musisz się pogodzić z tym ,że jestem uparta.
Jestem niezależna od nikogo i niczego.Jestem dzika i dam się oswoić tylko temu komuś ,któremu zaufam.Powiedziała ,a po chwil poczuła dotyk.Spojrzała tylko na ogiera po czym uśmiechnęła się tajemniczo.

Uśmiechnął się jedynie.
- Nikt nie powiedział, że musisz być oswojoną szkapiną, którą męczą ludzie... Dzikość i niezależność ma swój urok... Ale nie możemy być niezależni od nikogo. Chociażby źrebięta. Młodość jest symbolem dzikości... Ale bez matki nie przetrwałyby nawet dnia. Tak jak i cały nasz gatunek, bez klaczy by nie przetrwał. Bez ogierów również nie, ale mamy w to nieco mniejszy wkład.
Nieco to mało powiedziane. Bardzo mało.
- Nie zrezygnowałem. Po prostu wybrałem dłuższą drogę.
I będę mieć potem z tego większą satysfakcję.
Tym razem przesunął pyskiem po jej ganaszu, delikatnie dotykając go swoimi miękkimi chrapami.

W pewnym sensie masz rację.Dłuższą drogę powiadasz...Hmm...mam się czego spodziewać.Uśmiechnęła się.Ciekawi mnie to co byś zrobił jeżeli byś stracił możliwość pokrywania...
Spojrzała na ogiera nie robiąc sobie prawie nic z jego dotyku.
Luizjana i ten jej spokój.Rozciągnęła się po raz trzeci w tym miejscu po czym spojrzała do góry.

Wywrócił jedynie oczami.
- Nie sądzę, by ktokolwiek miał wystarczająco dużą siłę, by dokonać odebrania mi jej - odrzekł ze spokojem, pyskiem przeczesując grzywę karej. - A jeśli byłby ktoś taki, zapewne trzymałbym się od niego tak daleko, jakby to tylko było możliwe.
Czas też nie mógłby mu jej odebrać. Ogiery nie tracą tej umiejętności do końca swego żywota, bez względu na ich stan zdrowia. Ewentualnie, gdyby był sparaliżowany... W takim wypadku zginałby jednak, żywcem pożarty przez drapieżniki.
Lekko podgryzł ją za uchem.

Miałbyś się wtedy kogo bać.Poczuła znów dotyk.Odwróciła gwałtownie łeb w stronę ogiera.
Każda klacz jest taka uparta jak ja?Zapytała uśmiechając się ciągle leciutko.
Ogier podgryzł ją lekko w okolicach ucha.Luizjana zastrzygła uchem.
To był taki odruch.Rozejrzała się dookoła czy czasami nie zbliża się niespodziewany gość.
Nikogo jednak ani nie zauważyła i też nie usłyszała.
Mrugnęła kilka razy oczami po czym zmieniła pozę.

Kiedy zastrzygła uchem, złapał ją lekko za nie, przygryzając, po czym zaczął pyskiem masować jej szyję.
- Nie każda - odrzekł. - Co nie znaczy, że postępują dobrze. Zbyt łatwa klacz to jedynie puszczalska panienka, jednakże z niedostępnością nie należy przesadzać, jeśli nie chce się być nazwaną ździrą. Oczywiście nie wszystkich obchodzi, co mówią o nich inni, ale reputacja jest ważna, jeśli chce się coś osiągnąć... lub utrzymać władzę. Najlepszy jest złoty środek.
Dalej masował jej szyję, rysując wyimaginowane, uspokajające koła na jej powierzchni.
- A ty do której z tych grup należysz?

Ogier złapał za jej ucho.Poczuła lekkie ukłucie w nie.Kiedy Shire zaczął masować jej szyję nie ukrywała ,że było to przyjemne.Podniosła łeb do góry i spojrzała na niebo.
Nie należę do żadnej grupy klaczy.Gdybym już miała wybrać do której pasuję nie wybrałabym.
U mnie zależy to od dnia i wszystkiego co się dzieję.
Wytłumaczyła skręcając głową w prawo,a zaraz potem w lewo.
Przymrużyła lekko oczy i po chwili położyła i łeb na ziemi.

// ona przecież stoi, więc jak wygięła tak kark>

Patrząc, jak ta schyla głowę aż do ziemi, wykręcając się tak że mało nie zwinęła sobie kręgosłupa w serpentynę, uznał, że rozluźniła po prostu mięśnie, było więc to czuć. Kontynuował w związku z jej reakcją ten masaż, przesuwając pysk coraz bardziej w stronę przeciwną do pyska. Obecnie znajdował się on na łopatce i przestrzeni pod nią.
- A co takiego wpływa na ciebie... najbardziej? Co musi się zadziać?

//Nie ważne.Uznajmy ,że nie wygięła jej zbyt mocno XD

Czuła,że ogier dalej jeździ po jej szyi.Po chwili jednak zmienił kierunek.
Podniosła łeb i spojrzała na ogiera.Na mnie...hmm...Coś ciekawego i orginalnego..
Odpowiedziała jednak z niewielką niepewnością czy do końca zrozumiała.
Kiedyś zrezygnujesz z porywania klaczy czy będziesz dalej to robił?
Zadała mu pytanie.Dość śmieszne ale też dziwne.Czy ty w ogóle masz jakieś plany na przyszłość?

Wywrócił oczami, tymczasem przesuwając swój pysk już za łopatkę, a w okolice środkowych żeber, dalej wykonując uspokajające koła swoimi miękkimi chrapami.
- A cóż jest na tyle wyjątkowe, że cię przekona? - spytał, podgryzając ją przed chwilę, po czym powracając do przerwanego masażu.
- Jeśli mam być szczery, to nie wiem. Ale jeśli ktoś wkracza bezprawnie na tereny mojego stada, kiedy właściwie powinien siedzieć spokojnie na swoich albo niczyich, to zdecydowanie należy zareagować. Nie ma potrzeby żeby każdy włóczęga jaki istnieje na Karsin wałęsał się po naszych terytoriach.

Chciałabym zauważyć ,że porywasz tylko klacze więc nie każdy kto wkroczy na twe terytoria jest ukarany.Wypomniała prawdę mówiąc.
Na tyle wyjątkowe...Sama nie wiem.Nie znam całej siebie.
Odpowiedziała.Ogier znów zaczął ją miziać.Tym razem w innym miejscu.
Znów ją podgryzł po chwili powracając do poprzedniej czynności.
Spojrzała na ogiera po raz setny by po chwili znów się rozciągnąć.

Znów ją podgryzł, tym razem w grzbiet, bowiem masował miejsce, gdzie właśnie kończyły się żebra, chcąc nieco zrelaksować i uspokoić klacz - chyba całkiem nieźle to wychodziło, wcześniej nawet nie dawała się dotknąć.
- Bo zazwyczaj nie napotykam ogierów, mia bella...
Teraz przeszedł do podgryzania jej grzbietu, by po chwili powrócić do masażu, już pod koniec brzucha, gdzie zapewne jego pysk pozostał dłużej, w końcu mimo wszystko było to już dość blisko jego celu, nie należało więc się zbytnio spieszyć.
- Każda chwila jest wyjątkowa - rzekł do niej. - Nic dwa razy się nie zdarza, a przynajmniej nie tak samo.
W tym momencie impulsywnie "pocałował" ją w pysk, zachowując przy tym wszelaką delikatność a może i dodając trochę czułości...
Czy to było wystarczająco wyjątkowe, by rozgrzać klacz?

Możliwe ,że nie napotykasz.Odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła.
Ogier dalej masował ją.Ona czuła się przyjemnie czego nie umiała ukryć chodź możliwe ,że to chciała osiągnąć.Niby masz rację.Przyznała ogierowi rację ale po chwili Shire pocałował Luizę.
Ta szybko się oderwała i odsunęła pysk.Przez to mogę mieć kłopoty.Powiedziała dość spokojnie.
Spojrzała na ogiera kontem oka po czym jeszcze ciut odsunęła pysk w bok.
Oj ona się tak szybko nie daję....

Zaśmiał się tylko.
- Mawia się, że kłopotów nie mają tylko głupcy, gdyż nie dostrzegają problematyki świata - mruknął niezbyt głośno, aczkolwiek wystarczająco na tyle, by go ona usłyszała.
Chyba się nieco znudził tą sytuacją, albowiem wyprostował się, bez większego zaangażowania dostrzegalnego w jego ślepiach - była to bardziej jakaś dziwaczna monotonia, która nie pozwalała mu pozostać tu dłużej i to wcale nie dlatego, że sesja się odwlokła w czasie i lepiej jest zacząć nową niż w starej za nic w świecie nie pamiętać o czym była i co w niej napisać.
Dobra, udawał, że jest tym dobrym, ale to nie może przecież trwać wiecznie.
Ugryzł ją lekko, niby napominająco w grzbiet, po czym odszedł bez większych pożegnań.

[z/t]

Dajmy na to ,że popatrzyła na odchodzącego ogiera i gdy znikną gdzieś poza horyzontem odeszła szybkim kłusem
z/t

Przyszła z Astkiem bez większego zainteresowania miejscem.Trochę wspomnień wróciło ale je powinna przemyśleć potem.Spojrzała na grab po czym zerknęła na Asturia.Tu chyba będzie się lepiej nam rozmawiało niż tam co nie?Zapytała i uśmiechnęła się odsłaniając grzywkę z lewego oczka.
Położyła się gdzieś metr od ogiera na jakiejś trawie czy tam ziemi i tylko wskazała wzrokiem by także położył się obok.Jeśli tego nie zrobił ignorując ją lub nie zauważył czy coś po prostu podłożyła mu nogę by runą ciałem na dół kładąc się(Tak jaby) obok.Była cwana i to chyba dobrze?

Gdy szedł tu z Luizą co jakiś czas się rozglądał ponieważ nigdy wcześniej tu nie był.Zatrzymał się, a gdy klacz powiedziała kilka słów przytaknął kiwnięciem łba.Rozglądał się i nawet nie zorientował się gdy klacz się położyła.Niewiedzac, że ta postawiła mu nogę chciał zrobić krok w przód.Potknął się o jej nogę i z hukiem runął na ziemię obok klaczy.Jak zamierzasz tak robić to postaraj się nie połamać mi nóg.Powiedział lekko rozbawiony i położył się w wygodniejsze pozycji.Patrzył na nią przez moment po czym spojrzał gdzieś przed siebie.

Gdy runął na ziemię ta uśmiechnęła się dość diabelsko/śmiesznie.Hmm...Ciesz się,że nie połamałam ci nóg chodź miałam tak wielką ochotę by to zrobić.Zaśmiała się po czym rozejrzała się dookoła ,a po chwili skierowała wzrok na niebo.Był wieczór i słońce prawię zniknęło za horyzontem.
Liza skierowała wzrok na Astka po czym tylko położyła łeb.Cóż w ogóle to jak nazywają się twe dwie córki bo chyba mi jeszcze tego nie mówiłeś ,a jestem ciekawa.Zapytała.

Znów skierował na nią wzrok.Jesteś bardzo brutalna, jak na klacz.Zrobił udawaną smutną minę jednak nie problemem było dostrzec rozbawienie w jego oczach.Jak się nazywają?Jedną to Emma, a druga Night Angel.Jest jeszcze Kabucha, ale ona to córka tylko Wery, możesz ją kojarzyć (że Kabuche).Powiedział.Sam mógł także zadać jakieś pytanie jednak przez to, że nic nie przychodziło mu do głowy po prostu milczał.

Cóż widziała rozbawienie w jego oczach ale odpowiedź była dość poważna jak na nią.
Hmm....A co myślałeś,że klacze nie są brutalnę?Jak chcesz to mogę ci podać bardzo dobry przykład.W ostatnim słowie zachichotała.Nie mogła się powstrzymać.Lubiła dość z tym ogierem spędzać czas.
Był miły i nie sprawiał w stadzie większych kłopotów.To znaczy żadnych (XD)
Uśmiechnęła się na jego ostatnie dwa zdania.Ja mam Waqaxa,Griddixa i Alfę pod skrzydłami.Powiedziała.

Nie, nie.Pokiwał przecząco głową.Nie musisz mi dawać żadnych przykładów.Znów kiwnął przecząco łbem wciąż obserwując chichoczącą klacz i westchnął teatralnie.Zastrzygł uszami i rozejrzał się na boki.Wrócił do niej wzrokiem i na moment zmrużył oczy po czym wsłuchał się w jej słowa.Radzisz sobie sama z taką gromadką?Trzy źrebaki na jedną klacz to dość dużo.Powiedział.W końcu mówiła, że długo nie widziała się z partnerem.

Heh.Zachichotała na jego słowa bez większego zainteresowania otoczeniem.
Hmm...Całkiem fajnie się z tobą prowadzi konwersacje.Powiedziała po czym spojrzała na ogiera dumnym wzrokiem.Ta...Cóż jakoś daję sobie radę.Nie jest źle jak na teraz.Troszkę podrosły i częścioo dają sobie rade same.Stwierdziła bez większego namysłu.W sumie to gdyby nie to ,że była parę razy w lochach to nie miała by swoich uciech no nie?