Wielkie Pastwisko

Uśmiechnęłam się ni to z wdzięcznością, ni to z ulgą. Cieszyłam się ogromnie, że Wanilii nie przeszkadza moja decyzja, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie.
- Pamiętaj, że bez względu na wszystko możesz liczyć na moją pomoc - oznajmiłam z szerokim uśmiechem, ale byłam w pełni świadoma swoich słów.
- W takim razie żegnaj - pożegnałam klacz, odprowadzając ją wzrokiem. Jeszcze chwilę tak stałam, wpatrzona w horyzont. Słońce już zachodziło. Głośno gwizdnęłam w dobrze wyuczony sposób. Po chwili z trzepotem skrzydeł zjawił się biały sokół. Razem z nim opuściłam to miejsce.

z/t

Night przydreptała tu tanecznym krokiem machając ogonem i zastanawiając się czy kogoś tu spotka-Hmm pastwisko świetnie będę mogła coś przekąsić-rzekła do siebie, a po chwili zaczęła jeść trawę.Kasztanka rozejrzała się czuwając-Hmm to są tereny nikogo, więc nic mi nie grozi-pomyślała sobie i gdy zaczęła się nudzić zaczęła coś nucić rozmyślając.

Przybiegłem tu powolnym galopem. Jak zawsze szukałem miłego miejsca z dala od tłumów. Spokojnie się zatrzymałem i zarzuciłem głową w tył by grzywka zaczepiła mi się o uszy i nie zasłaniała tych pięknych widoków. Rozejrzawszy się po pastwisku dostrzegłem kogoś niedaleko. Przyjrzałem się chwilę po czym ruszyłem w stronę nieznajomego konia. Idąc swobodnym stępem machałem głową na boki odciążając nieco lewą nogę. W miarę zbliżania się do celu widziałem coraz więcej szczegółów. Mniej więcej mojego wzrostu kasztanka wyglądała bardzo szlachetnie. Przyglądałem się jej bez skrępowania. Nieśmiało podszedłem bliżej na odległość 2-3 metrów.
-Ładna dzisiaj pogoda, nieprawdaż?-zagadnąłem z uśmiechem- Jestem Kami, a ty?
Wyglądała na miłą klacz, więc nie czułem się przy niej jakoś specjalnie spięty. Machnąłem kilka razy ogonem delikatnie muskając swój brzuch.

W trakcie mojego myślenia usłyszałam jakiś głos po chwili dostrzegłam innego konia-Tak ładna pogoda, a ja jestem Night-odpowiedziałam też machając ogonem.Kami wydawał się miły był mniej więcej mojego wzrostu gdy się do mnie uśmiechnął też również się uśmiechnęłam.Co cię tu sprowadza?-spytałam go żeby rozwinąć rozmowę mimo że to był jej początek.Po chwili spojrzałam na niebo później na boki, a potem znów na Kamiego w końcu coś zaczęłam sobie marzyć w myślach.

Night Powtórzyłem w myślach by lepiej utrwalić jej imię w mojej pamięci.
Zastanowiłem się chwilę nad w miarę sensowną odpowiedzią.
-Szukałem chwili wytchnienia. - spojrzałem na intensywnie zieloną trawę pod moimi kopytami, która aż krzyczała by ją zjeść.
-Co samotna klacz robi w takim miejscu? Nie boisz się, że ktoś cię porwie?-kontynuowałem rozpoczęty przez Night temat patrząc jej głęboko w oczy. Gdybym ja był klaczą byłbym przeraźliwie ostrożny na obcych terenach.
Skrobnąłem parę razy kopytem w ziemię po czym zrobiłem kilka kroczków w stronę towarzyszki. Zastrzygłem uszami, które do tej pory delikatnie odchylały się na boki, oczekując odpowiedzi klaczy.

Eh wiesz te tereny do nikogo nie należą, więc nikt mnie nie porwie-powiedziałam do Kamiego i poruszyłam prawym uszkiem-Aha ja tu przyszłam by odpocząć-spojrzałam na niego z ciekawością.No wiesz ja się nie boję takich scenek z porwaniem i tak będę bronić się co sił, a z resztą mnie się nie da za bardzo nastraszyć-odparłam z tajemniczym uśmiechem po czym zaczęłam skrobać kopytem w ziemi czekając na odpowiedź.

Słuchając klaczy patrzyłem na nią ze zdziwieniem i podziwem.
-Czyli to raczej ciebie trzeba się bać?- zaśmiałem się serdecznie.
Machnąłem ogonem i schyliłem się biorąc kilka porządnych kęsów trawy. Przeżułem je i połknąłem ze smakiem. Wyśmienite. Podniosłem łeb i przyjrzałem się nowo poznanej. Wyglądała na młodą, w moim wielu lub odrobinkę młodszą. Byłem ciekaw jednej rzeczy.
-Jesteś tutaj sama, czy gdzieś tam czeka na ciebie twoja rodzina?-zapytałem neutralnym tonem.
Nie chciałem być wścibski czy coś, po prostu spotkałem tu kilka koni, które mimo dość młodego wieku miały partnerów i źrebaki. Potrząsłem głową by odgonić denerwującą mnie muchę, co sprawiło, że moja grzywka spadła mi na czoło i oczy. Jednak w żaden sposób nie ograniczało to mojego pola widzenia.

Zaśmiałam się delikatnie-Nie sądzę-rzekłam i machnęłam ogonem.Właściwie jestem sama-odparłam do niego z cichym głosem.Potrząsnęłam łbem i uśmiechnęłam się promiennie-No dobrze może coś mi o sobie opowiesz?-spytałam go gdyż kusiło mnie to od początku.Po chwili przypomniałam sobie spacer po nie moich terenach, ale natychmiast odgoniłam tą myśl i zaczęłam machać ogonem czekając na odpowiedź towarzysza.

Patrzyłem na klacz wydawała się nieco przygnębiona gdy wspomniała o braku rodziny.
Nad zadanym pytaniem musiałem się chwilę zastanowić. Nie lubiłem zbytnio o sobie opowiadać, bo i w sumie nie było nic ciekawego. Machnąłem delikatnie ogonem.
-Ehh...nie ma co opowiadać.-westchnąłem wymijająco.-Praktycznie połowy dotychczasowego życia nie pamiętam, a o reszcie wolę nie wspominać.
Rozejrzałem się czujnie po łące.
-Mogę ci powiedzieć tyle, że znalazłem się tutaj przypadkiem i mam zamiar zostać tu jak najdłużej, w towarzystwie koni, których kocham.-Tylko najpierw trzeba takie znaleźć. pomyślałem ukrywając swoje dziwne myśli pod maską uśmiechu.

Poruszyłam uszami z dziwnym wyrazem pyszczka-Aha rozumiem-odparłam dwoma prostymi słowami.No to jak będziesz chciał no to opowiem ci troszkę o mnie co ty na to?-zapytałam z delikatnym uśmiechem i potrząsnęłam znowu łbem.Pomachałam wesoło ogonem, a za chwilkę schyliłam się by zjeść kąsek trawy, ale po chwili znowu spojrzałam na Kamiego.

Jej reakcja mnie zadziwiła, myślałem, że jak każda typowa klacz zacznie mnie męczyć i wiercić dziurę w brzuchu swoimi pytaniami.
Przyglądałem się jej z uśmiechem. Była otwarta, ufna i pogodna.
-Z wielką chęcią wysłucham twojej historii.- rozpromieniłem się.
Od dziecka uwielbiałem słuchać jak ktoś coś opowiada, sprawiało mi to ogromną radość. Dlatego teraz czujnie strzygłem uszami i delikatnie ruszałem ogonem w wyrazie zadowolenia.

Pomachałam ogonem i uśmiechnęłam się promiennie-No dobrze, więc to było tak.Gdy byłam źrebaczkiem żyłam z rodzicami tylko kilka miesięcy, a potem ich sprzedano.Po pewnym czasie gdy miałam z rok uciekłam z farmy nad wodę i tam żyłam sama do puki nie spotkałam mojej siostry w trakcie wycieczki.Żyłyśmy razem przez dwa lata dlatego że została wywieziona do jakiejś stadniny.Wtedy z nikim nie rozmawiałam byłam zbyt załamana i smutna z samotności.No, więc po jakimś czasie postanowiłam że zacznę wędrować po świecie.No i w ten oto sposób znalazłam się na Karsin i postanowiłam że tu zostanę to było by na tyle z mojej historii-Odparłam i wzięłam głęboki wdech i wydech.

Słuchałem uważnie. Nie sądziłem, że klacz tak się rozgada. Uśmiechnąłem się na myśl, że znalazłem kogoś kto najwyraźniej lubi mówić i kogo będę mógł słuchać.
-Ja na szczęście chyba nigdy nie byłem narażony na zostanie sprzedanym.-zastanowiłem się chwilę mrużąc oczy i patrząc w dal.
-Jak to było? W sensie żyć tak na farmie, z ludźmi?-zadałem pytanie będąc mocno zaciekawionym.
Żyjąc w lesie bardzo rzadko spotykałem ludzi, a indiańską wioskę ciężko nazwać farmą czy stadniną.

Zasmuciłam się trochę gdy Kami spytał mnie o życie z ludźmi-Wiesz nie za dobrze, ludzie nie traktowali mnie miło-odparłam bardzo cichym głosem, a po chwili uśmiechnęłam się bardzo leciutko uśmiechnęłam.No to miałeś szczęście-rzekłam machając ogonem i przy tym ruszyłam uszami.Po chwili rozejrzałam się i schyliłam się po kolejny kąsek trawy, a potem znów spojrzałam na towarzysza.

Klacz jakby spochmurniała po moim pytaniu, jednak gdy usłyszałem odpowiedź rozumiałem o co jej chodziło.
-Jak byłem nieco młodszy i mieszkałem w lesie to spotykałem czasem ludzi, ale to było raczej na zasadzie on zobaczył mnie, ja jego i poszliśmy każdy w swoją stronę. - nie wiedzieć czemu blady uśmiech wstąpił na mój pyszczek gdy przywołałem to wspomnienie.
Przestąpiłem z nogi na nogę i ugiąłem lewą kończynę tak by ledwo muskała ziemię.
-Natknąłem się również kiedyś na ludzi bardzo przyjaźnie nastawionych. Pomogli mi.-westchnąłem z lekką ulgą- Co prawda mówili w dziwnym języku i uwielbiali malować po koniach jakąś dziwną farbą, ale polubiłem ich.-zaśmiałem się na wspomnienie tamtych dni.

Farbą?-zaśmiałam się gdy Kami o tym wspomniał.Zresztą ludzie są dziwni czasem, a niektórzy źli i dobrzy, ale też śmieszni-rzekłam i machnęłam ogonem wesoło.Potrząsnęłam łbem by grzywka wylądowała jej na drugim boku-No, a jak się czujesz w tej krainie?-zapytałam z uśmiechem.

To pytanie sprawiło, że chyba po raz pierwszy zacząłem zastanawiać się nad życiem tutaj. Postarałem się więc przypomnieć sobie wszystkie chwile spędzone tu i ocenić je.
-Szczerze powiedziawszy jest tu bardzo przyjemnie.-uśmiechnąłem się -Otoczenie i widoki są niesamowicie wspaniałe.- przekręciłem lekko głowę- Konie i inne zwierzęta są cudowne.-spojrzałem w jej stronę.- Wiem, że nie zobaczyłem jeszcze wszystkiego co to miejsce ma do zaoferowania, ale to czego na razie doświadczyłem zapewnia krainie moją pozytywną ocenę.- zaśmiałem się lekko.

Aha-rzekłam i uśmiechnęłam się pomachałam radośnie ogonem i rozejrzałam się wciągając do płuc cudne powietrze.Po chwili położyłam się i przymrużyłam lekko oczy patrząc kątem oka na Kamiego-To dobrze, że czujesz się tu miło-odparłam, a za chwilę zaczęłam słuchać koncertu wróbelków.

//Sorry że się wtrącam, ale Night: mogłabyś mnie zacząć rodzić?

//Ale nie tu xD

//ok to przyjdź gdzieś i wyślij linka

Wewnętrznie westchnąłem z ulgą gdy Night się położyła. Oznaczało to, że i ja mogę. Z przyjemnością skorzystałem z tej okazji i spokojnie, uważając na kontuzję, poszedłem w ślady klaczy. Ziemia była w miarę ciepła i dosyć miękka przez co odpoczynek na niej był niezwykle komfortowy. Chwilkę poobserwowałem klacz po czym ułożyłem głowę wygodnie na ziemi i również zacząłem nasłuchiwać. Wziąłem głęboki wdech i powoli wypuściłem powietrze z płuc stopniowo się rozluźniając. Nie byłem senny jednak zmęczone oczy często zamykały mi się na dłuższą chwilę.

Po chwili położyłam głowę na przednich kopytach i przymknęłam oczy, ale za chwilę je otworzyłam-Przerwać tą cisze?Niee-pomyślałam i coś sobie zanuciłam w głowie rozglądając się.Chwilkę sobie podrzemałam, a za chwilę znowu otworzyłam oczy podjadając trawę.Chyba on wcześniej chciał się położyć-myślałam i spojrzałam na Kamiego z uśmiechem.

Bez otwierania oczu domyślałem się, że klacz również położyła głowę. Tak jak podejrzewałem przysnęła na chwilkę, ja nasłuchiwałem potencjalnego zagrożenia jednak nic nadzwyczajnego się nie stało. Mój oddech był spokojny, równomierny. Od czasu do czasu podnosiłem jedną z powiek by spojrzeć na rudą towarzyszkę. Gdy się przebudziła i spojrzała na mnie z uśmiechem, w ciszy go odwzajemniłem. Leżąc wyprostowałem nogi i leniwie przeturlałem się na drugi bok, delikatnie drapiąc się o trawę w grzbiet. Ułożyłem się wygodnie, wyprostowałem kończyny, a głowę nieznacznie wyciągnąłem w stronę Night. Patrzyłem na nią miłym wzrokiem, pełnym beztroski.

Po chwili znowu się rozejrzałam i znów usnęłam nie planując tego śniła mi się piękna łąka z wodospadem i z kwiatami, a tam ptaki śpiewające.Po krótkiej drzemce przeciągnęłam się i nastawiłam uszy do czuwania.Za chwilę znowu spojrzałam na Kamiego z milutkim spojrzeniem, a za chwilę nasłuchiwałam koncertu.