Odizolowany Pokoik

Mały pokoik o brunatnych ścianach, przeznaczony na ważne rozmowy między dwoma końmi. Jednym z nich przeważnie jest władca, który decyduje czy przyjąć nowego członka do stada, lub kogo awansować na na przykład generała. W pomieszczeniu jest nieduży stół z lampką stołową i dwa krzesła.

Przyszłam tutaj spokojnym krokiem i rozglądałam się wokół. Zauważyłam drzwi i postanowiłam wejść do pokoju. Był to mały odizolowany pokoik specjalnie na odpoczynek. Miałam mała ochotę na spotkanie konia. Chciałam by nie było to źrebię, ani klacz. Chciałam by był to ogier bo jeszcze nie widziałam, żadnego na tej wyspie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam na krześle.

Przyszedł do zamku bez żadnych słów.Wszedł do pokoiku i zastał w nim klacz siedzącą na krześle.
Myślał w sumie ,że nie będzie tu nikogo ale...Mylił się.Spojrzał na klacz z kamienną twarzą i jak przystało na ogiera przedstawił się.Shagi.Skinął głową i podszedł do klaczy.Potajemnie powąchał ją po czym stwierdził ,że nie ma się czego obawiać bo jest z SLS.Odszedł do rogu pokoju i położył się bez zbędnych słów.Przecież nie były one tu potrzebne...

Sawana. Odpowiedziałam na słowa ogiera. Siedziałam na krześle i nie odzywałam się do ogiera tak samo jak on do mnie. Uniosłam wargę do góry po czym spuściłam ją na dół. Spojrzałam na ogiera od dołu do góry i spojrzałam na sufit. Jaki piękny sufit. (XD. To co charakteryzuje naszą klase). Spuściłam wzrok w dół.

Na jej przedstawienie tylko spojrzał na nią przyglądając się jej grzywie...W sumie sam nie wiedział czemu na jej grzywę tak spogląda.Kiedy objechała go wzrokiem tylko odwrócił głowę.
Po chwili odwrócił się znów do klaczy i spojrzał na nią niewiadomo co znaczącym wzrokiem.
Wyglądał jak gburowaty,zamknięty w sobie ogier.Można było jego określić jako zamkkniętego w sobie.Dla niego to było wszystko jedno.

Lubisz jabłka? Zapytałam po czym pomyslałam. Co to za pytanie? "Lubisz jabłka?". Ja się powinnam takim jabłkiem w głowę czasnąć. Uśmiechnęłam się do ogiera i wstałam z krzesła. Rozmyślałam nad życiem i postanowiłam zacząć od nowa. Tak właśnie w tym momencie zaczęłam od nowa. Nie przejmowałam się przeszłością i żyłam chwilą.

Em....Ta...Stwierdził dziwnie patrząc się na klacz.To trochę dziwnę pytać się kogoś czy lubi jabłka.
No ale cóż....
Patrzył na nią dziwnym wzrokiem przez chwilę.....A ty lubisz?Zapytał bezsensownie z nudów....
Rozejrzał się dookoła i znów spojrzał na klacz,którą też zżerała nuda...

Lubię. Widząc, że oboje zżera nas nuda postanowiłam zrobić coś szalonego. Słuchaj. Widzę, że się nudzisz więc zróbmy coś ciekawego. Zaczęłam. Chodźmy na jakiś wodospad, wejdźmy na niego i skaczmy do wody. Zakończyłam z uśmiechem na twarzy. Nie dałam się nudzie i złapałam Shagiego za kopyto, czekając na odpowiedź.

....Nie miał pojęcia co klacz ma na myśli....Jako,że był zraniony przez przeszłość był strasznie zamknięty w sobie i gburowaty ale czemu nie....Spojrzał na nią stanowczym wzrokiem.No niech ci będzie.
Kiedy ta złapała go za kopyto ten odruchowo spojrzał na to zranionym wzrokiem.Dobra ten raz ujdzie jej.Spojrzał na nią kręcąc głową.Nie miał oczywiście tu nic na myśli.

Pociągnęłam Shagiego za kopyto i z radostym uśmiechem pobiegłam w stronę wodospadu. Uśmiechnęłam się spoglądając co chwilę na sztywną mordeczkę Shagiego.
//Sorry,że tak krótko.
Z/T