Imię: Dumny posiadasz imienia Scheytt.
Stado: Wielka Tajemnica
Płeć: ogier
Wiek: 6 lat
Wygląd: Majestatyczny wygląd typowego luzytana. Od łabędziej szyi po umięśniony zad, gdzie po lewej stronie wypalone ogniem - widnieje piętno. Znak skrywa w sobie tajemnice, gorzką i złą, której ogier głęboko strzeże. Świadomość o czynie mógłby zmienić o nim zdanie raz na zawsze. Ogier zwinny i silny, choć cech tych nie wykorzystuje na ogół w złych sprawach. Grzywa gęsta, choć lekko potargana, a ogon jedwabisty sięgający nisko do pęcin. Nie jest nazbyt wysoki, ani też niezbyt niski - mierzy dokładne metr sześćdziesiąt pięć. W smolistych oczach skrywa chęć drugiej szansy na życie, zawarcie dobrych relacji, a nawet oddanie dobrym.
Charakter: Scheytt to spokojny i powściągliwy ogier. Cechuje go lojalność wobec swojego stada. Od małego wbijano mu do głowy oddanie, dzięki czemu nawet rozlew krwi nie stanowi u niego problemu ( choć całkiem nieswojo i niechętnie podchodzi do tego zadania, gdzie morderstwo musiałoby być ostatecznością). Zdolny do szybkiego i precyzyjnego przywoływania niejasnych, ale dla istotnych informacji. Więzi i będzie więzić, a także wykonywać lekkie tortury w razie ewentualnej konieczności. Stroni od przemocy, która jest wykonywana tylko w celu urozmaicenia swojego dnia. Scheytt jest też bardzo inteligenty, posiadający wiedzę z wielu dziedzin, a także ceni się go za spryt - kłamstwo wychodzi mu łatwo, choć oszustwo nie jest jego drugim mottem. Siwek należy do przyjaznych koni. Pozytywnie spostrzegany przez społeczeństwo. Scheytt stara się bezproblemowo wchodzić w interakcje ze wszystkimi aspektami grupy, dążyć do przyjaznych relacji. Chyba, że jego cel jest inny.
Historia: 3 lata wcześniej, inna kraina, inny świat. Połową ziemi rządził skąpy, znieczulony władca, gdzie Schytt odgrywał rolę prawej ręki. Niechętnie przejął obowiązki rodziców, którzy całym sercem służyli przywódcy. On w głębi duszy gardził władcą odczuwał obrzydzenie w stosunku do niektórych rozkazów jakie wydawał. Przechadzał się zawsze wywyższony, ważniejszy od innych. A koronę zdobył tylko dzięki monarchii, władza przechodzi z potomka do potomka. Jego zachcianki zawsze kończyły się na torturowaniu i zamykaniu na pewien czas nielubianych poddanych, lub tych którzy w jakiś sposób zagrażali koronie wyrażając głośno swoje zdanie na jego temat. Poczucie winy od jakiegoś czasu go już nie łapało, serce stwardniało z przyzwyczajenia. Wykonywał robotę chłodnie i obojętnie, nad nikim się nie użalał i nie rozmyślał nad tym długo. Uzasadniał to prosto, bez większego wysiłku - w takiej rodzinie się urodził, takie przejął obowiązki. W ramach buntu bez wątpienia zostałby ścięty. I tu może egoizm przez niego przemawiał, lecz jego życie było dla niego najważniejsze. Do czasu.
Codzienność - wzywanie do następnego zadania. Pojawił się niechętnie, choć może ta niechęć dawno z niego wypłynęła, a przerodziła się w czystą obojętność. Tym razem rozkaz pojawił się inny, specyficzny, straszny i odrażający. Pierwsze uczucia od kilku lat ujawniły się na pysku ogiera - zaskoczenie i niedowierzanie. Pierwsze zawahanie i chęć buntu, pierwsza chęć ucieczki, pierwsza chęć wydostania się z tej bańki, która kształtowała jego złe zachowanie.
Zadanie brzmiało następująco: Wypal ogniem wszystkich poddanych drugiej połowy ziemi, zabij władcę i jego oddanych. Koronę oddaj mi.
Następnie wypalono na jego zadzie znak, który miał działać jako dowód, że został podesłany przez samego władcę. Miał prowadzić wojowników do celu, następnie wszystkich zgładzić.
Choć ciężko było mu wyrazić zgodę, zrobił to przypominając sobie o złożonej obietnicy. O swoim cennym życiu i o tym jak wysoko będzie wynagrodzony.
Zgodnie z planem udał się tam, wypalił i zabił, odniósł koronę, lecz następnego dnia w zamku go już nie było. Zmasakrowany poczuciem winy, szukał schronienia w innej krainie. Aktualnie jego stan psychiczny jest ciężki, a piętno które nigdy się nie zabliźni, przypomina mu tylko o dokonanym czynie.
Ciężko być mordercą, gdy w sercu skrywa się tyle wrażliwości, pomimo maski obojętności.