Imię: Arkona
Stado: Stado Zamglonych Szczytów
Płeć: klacz
Wiek: 3 lata
Wygląd: jak na kuca przystało, Arkona jest niskim przedstawicielem koniowatych, mierzącym około 110 centymetrów w kłębie. Posiada siwą sierść, która przechodzi w czerń wokół oczu i na pysku. Wyróżnia się naprawdę długą, białą grzywą i ogonem, często pofalowane, nieogarnięte i zmierzwione. Również nie jest najszczuplejsza. Raczej przez dłuższy czas nie dbała o swoją sylwetkę, więc waży ciut więcej niż normalnie powinna. Na prawej łopatce ma podłużną ranę, którą spowodowała dłuższa gałąź, o którą
się otarła, gdy potknęła się o niewielki kamyk. Również ma ślad po ugryzieniu i zadrapaniu na uszach, gdy na głowę spadła jej wiewiórka, którą sama przypadkowo strąciła z drzewka.
Charakter: ciężko znaleźć bardziej niezdarne zwierzę niż Arkona. Nie ma dnia, gdy się o coś nie potknie, nie upadnie lub nie nadzieje na coś. Większość blizn, które posiada, wynikają z jej zagapienia lub czystej głupoty, bo zamiast patrzeć, jak lezie, to woli chodzić z głową w chmurach. No, chciałaby chodzić z głową w chmurach, ale jest za niska. Jej wzrost właśnie jest jej dużym kompleksem, ma niską samoocenę i nie potrafi się pogodzić, że urodziła się taka, a nie inna. Zazdrości koniom, wysokim, pięknym, które nie wyglądają jak zdeformowane hipopotamy, tylko majestatyczne stworzenia. Również jej pewność siebie jest na niskim poziomie przez jej własną matkę, która od zawsze jej wytykała, że jest gruba, niższa niż jej brat, brzydka. A Arkona starała się to olewać, choć bardzo wpłynęło to na nią i do dziś sądzi, że nie dla niej przyjaźnie czy miłość, bo w końcu kto pokochałby niezdarnego kuca?
Historia: matka Arkony zawsze podcinała jej skrzydła. Ni to z zazdrości czy ogólnie paskudnego charakteru, bo dla jej brata była najlepszą matką na świecie. Może przez fakt, że wyglądały jak dwie krople wody? Jedynie jej córka była po prostu niższa i od dziecka się nie skupiała na naukach rodziców, była mniej posłuszna, zbyt rozmarzona. Ojciec z początku jako tako ją wspierał, później kompletnie ją olewał, skupiając się na partnerce i synu, który odnosił jakieś tam sukcesy, typu znalezienie miłej koleżanki, która w przyszłości powinna wydać na świat jego dziecko albo wygranie lokalnego wyścigu z paczką kucykowych znajomych. Za to Arkona nic nie osiągnęła. Była porażką dla rodzicieli, a z bratem nie miała żadnego kontaktu. W pewnym momencie, gdy dorosła, matka uznała, że nie będzie jej więcej utrzymywać, wstyd mieć takie dziecko i niech radzi sobie sama. Ojciec nie polemizował, więc walijka po prostu odeszła z rodzinnego miejsca, potykając się przy pożegnaniu, co tylko utwierdziło jej matkę w tym, że dobrze zrobiła, wydziedziczając ją.