Sypialnia dla gościa

Czysta, niewielka sypialnia i białych ścianach. Przy ścianie stoi wygodne legowisko ze słomy i z piasku. Na środku pokoiku jest niewielki stolik z jednym krzesłem. Sypialnie oświetla duże okno z białymi firankami. Z okna widać naturę: trzy duże, stare, lecz solidne dęby które zielenią się w słońcu.

Ignis przyszła pierwsza i rozejrzała się. Tuż po przekroczeniu granicy SZS przyspieszyła, wymijając wszystkich. Trafiła tu, do pokoju dla gości. Swoją drogą, te tereny nie były złe, wręcz przeciwnie, były bardzo urocze. A zamek był bardzo okazały, szczerze mówiąc, Ignis zastanawiała się, czy inni ją tu znajdą. Jak nie, to była spora szansa, że klaczka się tu zgubi i umrze gdzieś w samotności, a wtedy jej siostrę gnębiłyby do końca wyrzuty sumienia i wścibski ( ) duch Iggy, która by śledziła kasztankę na każdym kroku. Czekała na innych.

Tariss przyszła tutaj ( właściwie przykłusowała ), aby obmówić sprawy przeniesienia połowy jej rodziny do stada Zamglonych Szczytów.
Kiedy weszła do sypialni gościnnej zobaczyła Ignis.
Witaj ciociu! - wykrzyknęła. I rozejrzała się pokój był jasny i stały w niej trzy dębowe łóżka, Tariss usiadła na jednym z nich i popatrzyła na ciocię, uśmiechając się do niej szeroko. Wpatrywała się w drzwi chcąc aby wyszedł z nich jaj tata, a zaraz za na m jej mama albo na odwrót. Mała kasztanka chciała się do kogoś przytulić, a mimo że była z ciocia to Tariss było się do niej trochę trudno przytulać ze względu na rozmiary Ignis. Jednak popatrzyła na ciocię ciepło i promiennie.

Kiedy Lily przyszła, Ignis i Tariss już tu były. Lily uśmiechnęła się, widząc, że jej córeczka rozciąga się wygodnie na jednym z łóżek. Lily uśmiechnęła się do Ignis, po czym przeniosła ciepły wzrok na Tar. A wracając do naszej poprzedniej rozmowy, kochanie, nie sądzę, aby ludność SZS chciała mnie za władczynię. Wystarczy, że dopiero co przeniosłam się z SWT do waszego stada... Podeszła do małej, potargała jej pieszczotliwie grzywkę pomiędzy uszami i położyła się obok jej łóżka. Po chwili jej oczy zaczęły się kleić, powieki opadać...
Nie! Chcę jeszcze zobaczyć przed snem Coraggiosa!
Więc podniosła głowę i czekała na ukochanego, niczym Julia na Romea, zanim nastąpił ciąg dramatycznych zdarzeń prowadzących do ich rozstania, po czym do śmierci obojga. Hmm, ciekawa metafora.

Przyszedłem tutaj z moją partnerką, jej siostrą i moją córką. To tutaj. Jest to pokój dla gości dlatego, że mój pokój jest jeszcze nie urządzony. Powiedziałem i spojrzałem na piękne klacze. Połurzcie się na łóżkach. I wskazałem na trzy łóżka w tym pokoju. Dobranoc. Śpijcie dobrze. Ja położyłem się na ziemi i patrzyłem na Lily.

//wepchnę się w kolejkę

Lily uniosła głowę i nastawiła uszy, gdy w końcu w korytarzu usłyszała kroki. Jej twarz się rozświetliła, gdy w drzwiach stanął Coraggioso i miała wielką ochotę wstać i do niego podbiec, lecz po prostu była zbyt zmęczona. Mimo to, gdy jej ukochany położył się na ziemi, przysunęła się do niego, chcąc poczuć jego ciepło i oparła się o jego bok, mając nadzieję że on nie będzie miał nic przeciwko temu. Zapatrzyła się w jego oczy, tak piękne i jasne, jak na największy cud świata. Bo wprawdzie Coraggioso dla niej takim cudem był, kochała go niezmierzoną, romantyczną miłością tak wielką, jak wielką siostrzaną miłością darzyła Ignis, miłością matki do córki kochała Tariss, a resztą swojej ogromnej miłości kochała każdego, kogo tak naprawdę poznała. No, prawie każdego. Usnęła w cieple Corgiego.

// Jak Lily się wcisnęła to ja też mogę

Kasztanka wpatrywała się w drzwi i aż podskoczyła z radoście w momencie w którym do pokoju weszła Lily. Podbiegła do niej i wtuliła się z gracją w jej miękkie i świecące futerko.
Na pewno będzie trudno... - przyznała Tariss. Ale w końcu zostaniesz władczynią, ja się już tym zajmę... - obiecała. W tej chwili do pokoju wszedł Coraggioso, Tar odetwała się od Lily i pobiegła przytulić się do taty.
Chwilkę potem Tariss za radą taty położyła się na wygodnym łóżku i zasnęła.

//Foch forever na was

Ignis pamiętała tyle, że Cogi przyszedł. Dalej stała i kiwała się ze zmęczenia. Gdzieś tam był głos Tariss i Cogiego. Teraz marzyła tylko o tym żeby pójść spać. Wiedziała, że jutro będzie zmieniać stado i że może być z tym trochę zamieszania. W końcu poszła spać. W tedy spełniła swoje najskrytsze marzenia.

Patrzałem jak Lily kładzie się obok mnie. Patrzyłem jej w oczy. Nigdy nie widziałem piękniejszej klaczy. Chciałem się spytać dlaczego leży na ziemi, a nie na łóżku, ale Lily już spała. Podniosłem ją na plecy i położyłem na łóżku. Okryłem kołdrą i pocałowałem w policzek. Dobranoc. Szepnąłem Lily do ucha i podeszłam do Tariss. Idź już spać ty mała wierci pięto. Zaśmiałem się i pocałowałem Tariss w czoło. Podszedłem do.Ignis i powiedziałem. Dobranoc. Sam położyłem się na ziemi i leżałem. Nie mogłem spać.

Ignis poszła spać, ale w tle słyszała Cogiego. Dobranoc Cogi. Uśmiechnęła się do ogiera. Chciała innym też powiedzieć, ale widziała że już śpią. Źle się czuła, że Cogi śpi na ziemi, ale usnęła. Śniła o tym co będzie jutro, że jutro wstanie i będzie przy rodzinie.

Tariss obudziła się w środku nocy, bo nie mogła znieść że jej tata śpi na ziemi. Wielokrotnie próbowała wnieść go na swoje łóżko ale Tar była zamała i jej się to wogle nie udawało.
Tato! Na moje łóżko wejdź!! - krzyknęła w miarę cicho. W końcu położyła się po prostu na podłodze koło Coraggiosa.
Jak mój tata śpi na podłodze to ja też - pomyślała z uśmiechem na pysku.

Lily spała, a sny miała porąbane i kolorowe. No cóż, taki już jej los. Nagle obudził ją cichutki krzyk. Zauważyła, że jest już nie jest na ziemi, wtulona w Cogiego, tylko leży w miękkim łóżku, okryta kołdrą. Omiotła pokój spojrzeniem zielonych oczu. Zobaczyła, że Tariss, ten mały łobuziak, położyła się na podłodze, koło Coraggiosa. Lily uśmiechnęła się i pokręciła głową z dezaprobatą. Po chwili wstała tak cicho, że nawet sprężyny łóżka jej nie zdradziły i postanowiła się przejść po zamku. Była mniej więcej pierwsza nad ranem, więc kto miałby ochotę tu chodzić? Po cichu wymknęła się z komnaty.
z/t

Po chwili usłyszałem, a właściwie poczułem, że ktoś wstał. Była to Lily. Zastanawiałem się dlaczego wstała. Pewnie myślała, że wszyscy śpią, ale ja nie spałem. Kiedy Lily wyszła z pokoju wstałem i położyłem małą Tariss na łóżku, przykryłem ją kołdrą. Poszedłem po cichu za Lily, by mnie nikt nie usłyszał. Zamknąłem drzwi i po cichu zakradałem się za Lil.

Ignis także obudziła się bo usłyszała bardzo cichy trzask. Spojrzała się i zobaczyła Lily a później Cogiego jak wychodzą z pokoju. Postanowiła, że zostanie z Tariss. Nie chciała żeby obudziła się sama i żeby się nie przestraszyła. Po chwili usnęła. Śniła o przygodach, które przeżyję jutro.

Tariss spała i śniła o tym że jej mama została władczynią i tak jakby królową a ona stała sie księżniczką i prowadziła cudowne życie, potem jednak porwała ją czarownica i już miała ją ugotować ( XD ) , kiedy kasztanka obudziła się z wrzaskiem. Spostrzegła że w pokoju nie ma jej rodziców jest tylko ciocia, postanowiła wyjść ich poszukać, na wszelki wypadek zostawiła Ignis wiadomość gdzie idzie teraz. Wyszła z pokoju i zobaczyła ogon taty, pokłusowała w to miejsce.

Ignis obudziła się a w pokoju nikogo nie było. Miała uczucie, że rodzina ją opuściła. Nagle w jej myślach zaczęła się burza. Przypomniała sobie czasy kiedy była sama. To uczucie zmusiło ją prawie do łez. W końcu przestało, ale nadal czułe kłucie w serce. Usiadła na łóżku i zaczęła myśleć o swojej przyszłości. Postanowiła nie użalać się na sobą i pójść przed siebie. Opuściła powoli pokój.

z/t