Sala balowa

Duża sala z niebieskimi ścianami. Gdyby członkowie SZS byli bardziej otwarci z pewnością organizowali by tu huczne imprezy, tak jednak sala stoi przeważnie pusta. Z boku stoi spory stół, gotowy by podać na nim różne pyszności. Duże okna wpuszczają do sali dużo światła, dzięki czemu sala jest jasna i wydaje się jeszcze większa. Na stole leży biało niebieski obrus i seledynowe firanki. Nie wiadomo czemu leżą na stole zamiast wisieć w licznych oknach.

Ignis uchyliła lekko drzwi. Weszła do środka. Zobaczyła dużą sale, która byłą dość pusta. Zobaczyła także wielkie okna. Podbiegła do jednego z nich. Widziała piękne i wysokie góry. Nie była pewna czy na zawsze chcę opuścić cichy i piękny las. Patrzyła nadal na góry, które wyglądały jakby nie miały końca. Przypominała sobie chwilę ze swojego życia. Chciała zostać na zawsze ze swoją siostrą. Teraz także chciała zostać z Cogim i Tariss. To przecież dla nich zdecydowała się zmienić stado. Zastanawiała się co ją tu spotka. Patrząc na takie widoki nie mogła myśleć, że nic ją tu nie spotka. Teraz miała ochotę wyjść i zobaczyć jedną z najwyższych gór, ale nie widziała Lily i Cogiego od wieczoru. Chciała ich jeszcze spotkać przed jakąś przygodą na nowych terenach.

Ogień przyszedł tu dumnym krokiem, z wysoko podniesioną głową, czujny, ale spokojny. Wszedł do sali balowej i zobaczył Ignis. Cześć, Kochanie. - powiedział ogier i podszedł tanecznym krokiem do shire. Pocałował ją w kopytko i się wesoło uśmiechnął. To tu ma się odbyć... spotkanie rodzinne? - zapytał i spojrzał przez okno.

Ignis usłyszała kroki, odwróciła się i zobaczyła Ognia. Witaj, kochanie. Odpowiedziała i uśmiechnęła się. Podniosła lekko kopyto, kiedy ogier ją pocałował. Spotkanie rodzinne? Ja nic o tym nie wiem. powiedziała zdziwiona. To pewnie Lily. Nic mi nie powiedziała? Czekała na przyjście tutaj innych.

Ogień był zdziwiony, ponieważ był pewien, iż tylko on jest z lekka nie w temacie. Ty też trochę nie w temacie? Witaj w klubie. - powiedział i się zaśmiał. Ciekawe więc, co to będzie. - pomyślał i spojrzał wyczekująco w stronę drzwi. A czy to prawda, że twoja siostra i jej partner mają źrebaka i starają się o kolejnego? - zapytał i wstrząsnął grzywą.

Ignis uśmiechnęła się do Ognia w odpowiedzi No, w sumie też nie bardzo wiem o co chodzi. Jak właściwie mnie tu znalazłeś? Zapytała zaciekawiona. Zdziwiła się, gdy Ogień zapytał ją o Lily. Tak, mają źrebaka, właściwie to jest źrebak Coraggiosa, ale Lily zgodziła się być jej matką. Naraz Ignis zdała sobie sprawę, jak to wszystko jest pomieszane. Ale o tym, że chcą mieć kolejnego, to znaczy tym razem chcą mieć własne źrebaki... Ignis zastanowiła się, czy to dobrze brzmi, po czym kontynuowała: O tym nic mi nie wiadomo. Uśmiechnęła się do niego nieporadnie.

Lily wpadła do sali balowej nawet nie zawracając sobie głowy pukaniem, o mało gdzieniegdzie nie przewracając się na zakrętach. Wyczuła zapach taki sam, jaki miał ten ignorant (sorki jeśli to ma dyskryminujący podtekst ), Shredder. Co ty tu robisz? Lily miała lodowaty ton, lecz po momencie uświadomiła sobie, jaką zrobiła głupotę, bowiem po fakcie dostrzegła spojrzenia, jakimi patrzyli na siebie jej siostra i ten tutaj. O. Ekhem, przepraszam za najście, mam nadzieję, że nie przeszkodziłam? Lily plotła jedną głupotę za drugą. Yyy... To znaczy... Przepraszam, może zaczniemy od początku. Wzięła głęboki oddech i przywołała na pysk najładniejszy z uśmiechów. Witajcie. Skierowała wzrok na perszerona. Ja jestem Lily, siostra Ignis. Uśmiechnęła się i przekrzywiła głowę. A ty jak masz na imię? Zerknęła w stronę drzwi, mając nadzieję zobaczyć Coraggiosa.

Wybiegłem do sali tuż za Lily. Wydawało mi się, że przeszkodziliśmy tym dwojga. Ja widząc błąd, który popełnia Lily, postanowiłem zareagować inaczej. Można powiedzieć, że wykorzystałem jej błąd. Witajcie. Jestem Coraggioso, a Lily to moja partnerka. Po chwili pomyślałem co z Tariss. Zwróciłem się do Lily. A gdzie Tariss? Myślełem, że Ignis z nią jest. Byłem lekko wystraszony co z moją córką.

Ogień zdziwił się nagłym atakiem siostry Ignis, Lily. Pewnie poznała już kogoś z mojego stada. - pomyślał ogier i spojrzał w górę. Po chwili kiwnął łbem na powitanie i rzekł: Ogień. Po prostu Ogień. Partner Ignis. Następnie chwilunię za klaczą wbiegł jej partner. Ogień. - powtórzył ogier czując się trochę wyobcowany. No nie wiem. Nie pasuję do nich. Jakoś tak dziwnie się czuję. - pomyślał i cofnął się niezauważalnie o krok.

Lily pomyślała, że najchętniej by zapadła się pod ziemię. Na szczęście jej ukochany, Cogi, jakoś wyrównał sytuację. Ogień... Lily uśmiechnęła się do ogiera, a potem przeniosła spojrzenie na Ignis i w myślach poruszyła brwiami, choć wiedziała, że Iggy i tak rozumie przekaz jej wzroku. Potem przeniosła wymowny wzrok na Coraggiosa i powiedziała: Tariss? Och, pewnie błąka się po zamku... Lily spoważniała. Trzeba jej będzie poszukać. Spojrzała pytającym wzrokiem na Corgiego, po czym pociągnęła go w stronę drzwi.

z/t

Tariss przyszła tu na spodkanie z rodziną podobno miał tam przyjść też jej przybrany " wujek ", kidy weszła do wyznaczonego na spodkanie pokoju i zobaczyła Ignis i obcego ogiera.
Witaj ciociu! - przywitała się Tar, po czym spojrzała nie pewnie na ogiera. Lecz po chwili cała niepewność uleciała z kasztanki i ta podeszła do nie znajomego.
Dzień dobry jestem Tariss. - oznajmiła dość głośno i rozejrzała sie, zauważyła że w pokoju nie ma jej rodziców.
Gdzie oni są? To znaczy tata razem z mamą... - zapytała nie pewnie.

Po chwili do sali weszła śliczna mała klaczka. Przedstawiła się jako Tariss i niepewnie spojrzała na Ognia. Jednak sekundę później w jej oku zabłysnął ognik i mała nie była już niepewna. Ogier spojrzał na Ignis i znowu na Tar i rzekł: Cześć, mała, ja jestem Ogień. Możesz mi mówić "wujek". Długo nie przychodziłaś i rodzice poszli cię szukać. Nie martw się, za chwileczkę przyjdą.

Ignis stała przy Ogniu. Nagle w jednym momencie przyszła Lily i Cogi. W tamtym momencie kiedy Lily zaczęła gadać głupoty. Ignis chciała się zapaść pod ziemię. Podeszła do Ognia i szepnęła mu na ucho Przepraszam za moją rodzinę. powiedziała dość zawstydzona. Kiedy się dowiedziała, że nie ma małej Tariss przestraszyła się.Ona poszła za wami. rzekła zdenerwowana. Kiedy do sali weszła Tariss, Ignis z ulgą odetchnęła. Ile rzeczy się tu dzieję. Miała nadzieję, że jak Lily wróci nie będzie dalej gadać głupot.

Patrzyłem na nich wszystkich. Po chwili Lily wybiegła w poszukiwaniu córki. Widocznie musiały się minąć, bo dokładnie kilka sekund po wybiegu Lily przyszła Tariss. Tu jesteś. Powiedziałem do Tar. Skoro Lil wyszła, a oni są tu, to mam szansę załatwić parę spraw. Przepraszając wybiegłem z sali. Przepraszam, że znowu idę, ale mam parę spraw do załatwienia z Lily.


[z/t]

Ogień uśmiechnął się do Ignis. Nie, nie, spokojnie. Nic się nie stało. - powiedział. Nagle Corgi wyszedł z sali w celu załatwienia jakichś spraw z Lily. Nom, to zostaliśmy tylko ty, ja i Tariss. - rzekł i się zaśmiał. Wtedy ogier pomyślał, że wypadałoby coś powiedzieć do tej małej. Tar, poznałaś już jakieś źrebaki? - zapytał więc i spojrzał w dół, na małą klaczkę.

Tariss patrzyła na wychodzącego tatę i się zdziwiła do tych czas kiedy ona przy nim była to on nie wiedział nikoko poza nią, no cóż...
Tak tylko my... - Tar zamyśliła się i pokręciła głową,powodujac że jej grzywa za lśniła w świetle dziennym i ułożyła się w fale.
Nie... nikogo nie znam wujku był nie chodzę do szkoły. Ale tam są młodsze źrebaki niż ja bo ja mam już rok. - dodała z dumą i stanęła wyprostowana, więc wydawała się dużo wyższa.

Ignis była zapatrzona w rozmowę Ognia i Tariss. Widziała, że się dogadują. No tylko my. zatwierdziła jeszcze raz. Z zainteresowaniem słuchała rozmowy ogiera i klaczy. nie chciała im przeszkadzać w tej ich rozmowie więc stała w ciszy.

Ogień słuchał Ignis, Tariss... Następnie udał wielkie zdziwienie, co wyszło mu wspaniale, bo umiał udawać i to dobrze. Ty masz już rok?! Wow, to ty już duża klaczka jesteś. - rzekł i się miło uśmiechnął. Spojrzał na Ignis, by wtoczyć ją w tę rozmowę, gdyż nie wiedział o czym można jeszcze gadać z taką młodą klaczą.

Ignis wpatrywała się w nich jak w obraz. Kiedy Ogień na nią spojrzał, na początku nie wiedziała o co chodzi. Po chwili ciszy zrozumiała, że ogier chcę żeby weszła do rozmowy. Tak wracając do starego tematu. Gdzie ty byłą Tariss kiedy ciebie jeszcze tutaj z nami nie byłaś? Ignis nie wiedziała czy TAr będzie chciała odpowiedzieć. Jak ten temat jest dla ciebie nie miły to nie odpowiadaj. Klacz uśmiechnęła się do Tar.

Tariss podniosła dumnie głowę i powiedziała:
Oczywiście że jestem duża. Gdzie byłam? Yyy... no więc w różnych krajach byłam w:
- Turcji
- Libi
- Egipcie
- Jordanii
- Syrii
- i w Tunezji
W Tunezji zaczęłam swoją podróż potem dostałam się do Libii, nie pamiętam ile tam byłam. W Egipcie byłam przez jeden miesiąc, ale tam było wiele drapieżników. Przedostałam się do Jordanii i byłam tam dość długo, następna w kolejce była Syria. A w Turcji zamieszkałam na stałe bo nie wierzyłam w odnalezienie taty. W dniu moich pierwszych urodzin zasnęłam i spałam mogło się wydawać całe wieki, jak się obudziłam to byłam już na Karsin. - zakończyła.
To była moja historia a jaka jest wasza? - zapytała bo wypadałoby wiedzieć coś o swojej rodzinie.

Hura! Ignis się włączyła do rozmowy. Ogień zdziwił się, że taka mała klacz już ta wile przeszła. Hm... Moja historia by cię na pewno znudziła, więc ja swojej nie opowiem. Powiem tylko tyle, że kilka razy zmieniałem właściciela, później wpadłem do rzeki. I obudziłem się tutaj. - rzekł koń skrótowo patrząc to na małą klacz, to na dużą klacz

Ignis wysłuchała Tariss. Potem spojrzała na Ognia i również go wysłuchała. Co do mojej histori to nie była zbyt wesoła ( na początku ). No a więc mój ojciec i Lily miał romans i dlatego Lily to moja siostra. Lily nie było już bardzo długo więc poszłam jej poszukać. I porwała mnie rzeka i trafilam tutaj. Klacz uśmiechneła się do Tariss i Ognia.

Och...rozumiem - klacz pokiwała głową ze zrozumieniem. Chciała posłuchać całej historii ale przecież z grubsza wiedziała o co chodzi.
A zauważyli ście że oboje wpadli ście do rzeki i w ten sposób dotarliście na Karsin? - stwierdziła zdumiona kaszyanka.
Dziwne prawda? - dodała i uśmiechnęła sie promiennie do wujka i cioci. Tak... Tariss miała dużą rodzinę, bardzo dużą...

Ogień wysłuchał w spokoju historii Ignis. Zaintrygowało go to, iż ona również wpadła do rzeki i trafiła na Karsin. Ogień uśmiechnął się, bo przez ten czas poznał już trochę Tariss i wiedział, że młoda klaczka najchętniej by wysłuchała historii jego i Ignis od A do Z. No, trochę to dziwne, co nie, Ignis? - powiedział i spojrzał na klacz unosząc kąciki warg.

Ignis widziała jak Tariss i Ogień ją słuchają. No jest to trochę podejrzane. Uśmiechnęła się do Ognia. Powiesz swoją historię? No proszę. Spojrzała na Ognia proszącym wzrokiem. Chciała wiedzieć jak najwięcej o swojej rodzinie.