Nizina

Aryana przybyła tu spokojnym i jakże dostojnym stępem.Nie spodziewała się tu kogoś.
Swój ciężar przeniosła na tylnie nogi i stanęła dęba rżąc dość głośno.
Po chwili jednak położyła się na ziemi,i zaczęła oglądać sobie niebo.
Wszystko byłoby piękne gdyby nie to ,że nie było tu jakiegokolwiek konia,który by dotrzymał jej towarzystwo.Zawróciła oczkami po czym wyciągnęła przednie nogi do przodu i wysunęła na nich łeb.
Tak było o wiele,wiele wygodniej.Rozejrzała się czy nikt nie idzie,a po chwili jej czujność gdzieś znikła i zasnęła.

Dasmara przyszła tutaj ponieważ chciała odpocząć. W oddali zobaczyła sylwetkę konia. Najprawdopodobniej klaczy. Podbiegła bliżej i zobaczyła siwą klacz. Była wysoka i to nawet bardzo, ale Dasmarze nie robiło to różnicy. Podeszła bliżej i przywitała się miło. Witaj. Warto było by się jeszcze przedstawić. Pomyślała i tak też zrobiła. Jestem Dasmara. A ciebie jak zwą? Zapytałam zaciekawiona.

Do Aryany doszła klaczka o imieniu Dasmara.Była niższa od Aryanny ale trudno.Należycie się więc przedstawiła bez żadnych zbędnych rzeczy i żadnego wyrazu twarzy/pyska.
Jestem Arya.Lekko spojrzała na nią swoimi groźnymi niebieskimi oczkami.Nie miała nic złego na myśli po prostu jej oczy zawsze wydawały się groźne.Wyglądała jakby zaraz miała się rzucić na Dasmare ale jednak tego nie robiła.Była dobrze nastawiona co do klaczy.Co do ogierów trochę gorzej.Można powiedzieć ,ze dużo gorzej.Ale piękna pogoda.Pomyślała i wstała trochę zaspana gdyż klacz ją obudziła.

Spojrzałam na klacz z piorunującym wzrokiem. Zaśmiałam się potem, bo chodziło mi o to, by nie nastraszyć klaczy, ale by się z nią przekomażać. Do jakiego stad należysz? Zapytałam i zaczęłam szarżować po ziemi. Potem stanęłam dęba i powiedziałam do klaczy. Ja należę do Stada Wielkiej Tajemnicy. Położyłam się na ziemi i rozmyślałam o Shadow'nie.

Należę do SLS.Odpowiedziała.Nie przestraszyła się wzroku klaczy.Nawet gdyby miały walczyć była większa i dała by jej radę.Nie chciała jednak się bić więc tylko zrobiła kamienną twarz i słuchała.
Żeby znaleźć wielką miłość trzeba mieć szczęście i wiedzieć czy ten ktoś z tobą pozostanie.
Pomyślała.Ona nie szukała partnera zbytnio.Wolała żyć na razie sama.
Po co komu zbędny ogier?Ona jest niezależna od nikogo.Nie ma źrebaków,rodziny....
Nie ma nic..Trudno.O czym tak rozmyślasz ślicznotko?Zapytała z jakże widocznym spokojem.

Patrzyłam na klacz i słuchałam jej. Lubiłam Stado Lodowatych Serc. Ja? No rozmyślam nad takim jednym. No, nad Shadow'nem. Wytłumaczyłam. Zdziwiło mnie to, że nazwała mnie ślicznotką, ale teraz miałam się czym chwalić. Oczywiście przechwałki to nie dla mnie. Tak sobie żartowałam. Masz jakąś rodzinę lub przyjaciół? Zapytałam entuzjastycznie.

Miłość czy może raczej przyjaźń?Zapytała wiedząc ,ze klacz nie musi odpowiadać...
Jeśli miłość niech ci ten ogier służy na lata.Powiedziała życząc jej przy tym szczęścia w związku.
Ja?Rodzina?Przyjaciele?Heh...Żarty.Powiedziała bez zastanowienia.
jak już mam samych wrogów...Powiedziała z uśmiechem na pysku wyraźnie widocznym.Nawet bardzo wyraźnym.Bez żadnego entuzjazmu.Ślicznotko tylko żebyś się nie wpakowała w kłopoty.One przychodzą szybko moja droga.Powiedziała przekonująco.To była prawda.

Przybył na miejsce, z uśmiechem zauważając, że nie jest sam. Nie należało ukrywać, że mu to nie przeszkadzało. W związku z tym po prostu podszedł do koni zgromadzonych na miejscu, a zwłaszcza do klaczy, dość wysokiej w porównaniu z większością w tej krainie...
Wysoka, siwka. I w dodatku shire.
Poszczęściło się mu, nie ma co! Musiał to przyznać i to zdecydowanie.
- A propos kłopotów - powiedział, podchodząc do klaczy, których rozmowy usłyszał końcówkę, po czym zarzucił liny na siwą. - Nie bądźmy hipokrytami...
Nie powiedziałby, by działo się to szybko, zbytnio się w końcu nie spieszył.

Emilly przybyła uśmiechnięta wrogo i miała ochotę skopać komuś tyłek. W oddali zobaczyła dwie klacze i jakiegoś ogiera. Podbiegła szybko i przywitała się złowrogo. Witam, witam. Co was tu sprowadza? Zapytała. Podeszła do ogiera i mocno kopnęła go w kostkę. Najprawdopodobniej zabolało to ogiera. Przynajmniej na tym zależało Emilly. Zaczęła szarżować i kopać ogiera. Miała nadzieję, że ten się zdenerwuje.

Zabolało?
On ma tam wszędzie szczotki pęcinowe, zbytnio go to nie obeszło. Za to zauważył, że nie jest to jego źrebak, więc po prostu wyrzucił obie tylne nogi za siebie, uderzając w źrebaka. Takie małe coś z pewnością upadło kilka metrów dalej i miało problemy ze wstaniem, może i pękło mu coś albo się złamało, w końcu nie oszczędzał siły, a wraz z jego masą mogła ona uczynić istną masakrę...
- Idziemy - rzekł do Aryi, wyprowadzając ją do sali tortur SKZ.

[z/t], ciąg dalszy w sali tortur SKZ.

Kiedy tak Arya rozmawiała z Talią przyszedł jakiś ogier.Nie był zbyt wielki jak dla niej więc też się go nie bała.Ogier to ogier.Żaden nie jest normalny.Shire jednak był na tyle chamski,że musiał zarzucić na Aryane liny.No czemuż by nie.Odwróciła gwałtownie łeb i szarpnęła się mocno.
No Talio właśnie o takie kłopoty mi chodziło....Powiedziała i lekko się uśmiechnęła do klaczy.
Spojrzała na ogiera trzymającego liny.Jakoś się wyplącze z tego...Pomyślała i niekiedy szarpiąc się(Co na pewno było dla ogiera dość mocne) poszła za nim.
z.t

Ivannel przykłusowała tu rozglądając się dookoła. Ciekawe kiedy kogoś poznam. - pomyślała i położyła się na trawie. Zaczęła wyobrażać sobie swojego partnera, źrebaki, źrebaki swoich źrebaków... Po chwili usłyszała szelest, jak się okazało, to bażant szukał pożywienia. Ivy nie ruszała się, chcąc się mu dokładnie przypatrzeć. Ciekawa jestem, czy na terenach SZS też występują bażanty. - pomyślała.

//nie ma cię tu co nie?
Clover przyszedł tutaj odpocząć. Zastanawiał się co u Stelli mimo, że widział ją całkiem niedawno. Miał wielki żal do Maciejki, ale mimo wszystko chciał wiedzieć co u niej. Otrząsną łbem i pomyślał. W sumie co mnie obchodzi Maciejka? Zapytał sam siebie. Wywrócił oczami i czekał na to, czy ktoś tu przyjdzie. Był w nieco niezbyt dobrym humorze.

Shadow przyszedł tu dumnym krokiem, gdy się rozejrzał ujrzał ogiera-Pff kolejny ogier świetnie ciekawe, czy też taki kretyn jak tamten fryz, czy jest gorszy-zakpił w myślach i nastawił uszy i przygotował pozycję będąc gotowym na każdą okazję.Rozejrzał się jeszcze raz i spojrzał na konia rasy Appalosa-Jestem przyszykowany na każdą okazję nawet jak on mi będzie chciał coś zrobić nie ma szans!-powiedział do siebie i położył po sobie uszy.

Zobaczyłem ogiera. W moich myślach była krzątanina. Ta super ogier. Czego on chce. Żeby go po grzywce pogłaskać? Pomyślałem. Wywróciłem oczami i spojrzałem krzywym wzrokiem na ogiera. Wzrok ten mówił: Czego chcesz?! Już się boję. Czego tu? Zapytałem ozięble. Zastanowiłem się nad pewną rzeczą. Ten ogier nie był do mnie mile nastawiony, co można było zobaczyć po oczach.

Shadow przewrócił oczami-Co cię to obchodzi po raz pierwszy widzę takiego jak ty, czyli takiego który nie podnieca się swoją grzywą-prychnął i zdziwił się, że ten nie był takim idiotą jak Espilce (wybacz xD).Przygotował się, by zaatakować, kiedy ten będzie chciał coś mi zrobić nigdy nie wiadomo co ten może wyczynić.Gdy ten spojrzał na Shadow'a krzywym wzrokiem wiedział już, że nie będzie za wesoło.

Cóż czyli sam jesteś taki co podnieca się swoją grzywą. Odpowiedziałem z krzywym i złowrogim uśmiechem. Wiedziałem, że coś z nim było nie tak. Co zrobiłeś Stelli? Zapytałem nawet nie wiedząc, czy coś się stało. Nie było miło i nie miało być. Więc czemu by nie pytać. Otrząsnąłem łbem. Wiedziałem, że ten chce się bić. Nie ma sprawy. I tak miałem przewagę.

//Shadow nie chciał się bić on się tylko naszykował gdyby Clover go miał zaatakować
Kpisz ze mnie?-spytał z wrogim uśmieszkiem, gdy ten spytał co zrobił Stelli Shadow pokręcił łbem-A co miałem niby jej zrobić?-zapytał niby oburzony i położył uszy po sobie.Jako iż ten wiedział, że ten ma go zaatakować prychnął tylko i się zaśmiał kładąc uszy po sobie mimo, że ten mógł mieć ,,niby'' przewagę, bo pewnie miał jakiegoś asa w zasięgu, to i tak Shadow znał wszystkie sztuczki dlatego, że sam kiedyś miał swoje plany i nadal ma, a nawet jak ich niema zawsze opanowuje sytuacje.

//no elo, to ja też się dołączę bo widzę że i tak już jest fajnie ^^
Stella szła sobie stępem z lodowego pałacu. Coraz bardziej się męczyła przy chodzeniu. Nagle zauważyła w oddali dwie postacie. Biała i czarna. Hmm. Powoli do nich podeszła. Przyszła w porę, aby usłyszeć "Co zrobiłeś Stelli?". Klacz zmarszczyła brwi i podeszła bliżej. Ej, co się dzieje? Clover, czy coś nie tak? Zapytała tak, jakby nie wiedziała kim jest ten drugi. Widziała jak Shad kładzie po sobie uszy. Widziała też, że Clov również się szczurzy. Nie wiedziała o co kaman.

A jak myślisz. Dodałem. Ogier wydawał mi się podejrzany i dlatego też nie chciałem opuścić tematu Stelli. Nagle nikt inny jak właśnie Stella przyszła tutaj. A wilku mowa. Witaj Stello. Przywitałem się radośnie i podeszłem do Stelli całując jej kopyto. Czy ty znasz tego tu ogiera? Zapytałem bardzo podejrzliwie. Otworzyłem oczy na Stelle i czekałem na odpowiedź.

Nic jej nie zrobiłem-prychnął, a za chwilę przyszła klacz, była to Stella.Cofnął się o krok i pokręcił łbem-No ciekawe co powie-pomyślał i rozejrzał się.Może mnie zna, a może nie-powiedział z złośliwym uśmieszkiem i spojrzał na klacz, a za chwilę na ogiera.Niech tylko zgadnę para?-pomyślał i potrząsnął łbem.

Stella spojrzała najpierw na Clovera, potem na Shadow'a, a następnie znów na Clovera. Spojrzała ojcu swojej córki w oczy. Tak, znam Shadow'a. Powiedziała spokojnie. Pewnego dnia przechadzałam się po terenach SKZ i porwał mnie taki jeden Espilce. Shadow również był jego więźniem. Ten głupi fryzyjczyk zgwałcił mnie na jego oczach, a jego wiele razy poranił. Potem on gdzieś wyszedł, a ten tutaj pomógł mi uciec, lecz poczułam się słabo i zabrał mnie do SLS, do medyka. I prawdopodobnie teraz dzięki niemu żyję. Powiedziała beznamiętnie, bez mrugnięcia okiem. Spojrzała na swój niemały brzuch. Kto by pomyślał, że teraz wszystko się tak zmieni.

Shadow przytaknął łbem na słowa Stelli-Tak, to jest prawda-potwierdził i znowu przytaknął łbem.Nagle kary potrząsnął łbem-Ja lepiej pójdę-powiedział tajemniczo i odszedł kilka kroków, a za chwilę zatrzymał się, by spojrzeć na nich.Po chwili jednak wyprostował się, głowę uniósł do góry i pogalopował w stronę innych terenów

z/t

Shadow poszedł. Stella czekała na reakcję Clovera. Nic nie robił, jakby mu nie zależało. To właśnie najgłębiej i najbrutalniej zraniło Stellę.
Myliłam się.
Klacz w środku miała ochotę płakać, lecz nie mogła się rozkleić tutaj, przy nim. W końcu powiedziała:
Możesz się spotykać z Mią. Jeśli będziesz chciał, możesz i z tym źrebakiem, z którym jestem w ciąży. Ale nie licz na nic więcej. - Powiedziała klacz, po czym odeszła.
To był koniec.
Lecz mówią, że koniec jest zaledwie początkiem...
z/t

//Uznajmy, że was nie ma
Przykłusował na polanę powolnym kłusem nigdzie mu się nie spieszyło. Rozejrzał się i westchnął-No i dotarłem na tereny niczyje. No cóż ciekawe co tym razem mnie czeka-myślał i wziął głęboki wdech i wydech. Był ciekawy co się dzieje z Luizjaną i jego źrebakami. Schylił się i zaczął jeść trawę co jakiś czas zerkał czy ktoś lub coś nie nadchodziło. Za chwilę jednak przestał jeść i czekał na wydarzenia.