Kuchnia

Przestronna kuchnia z której korzystają Czarodziej i konie wynajmujące jeden z pokoi na pierwszym piętrze. Kuchnia jednak znajduje się na parterze. Jest w niej kilka buteleczek z dziwnymi kolorowymi płynami, całkiem możliwe że są to magiczne eliksiry, jednak równie dobrze może to być po prostu zabarwiona woda dla ozdoby. W kuchni oczywiście znajduje się też zapas jedzenia. Kuchnia pełni też funkcję spiżarni.

Luizjana weszła do kuchni i zauważyła że nikogo w niej nie ma, więc pomyślała ,,Może kogoś poszukam''. I zaczeła szukać czegokolwiek lub kogolwiek. Niestety po 2 godzinach znalazła tylko parę marchewek i jabłek oraz owsa, pszenicy, słomy, no i siana, ale najbardziej zaciekawiło ją to że leżały w niej jakieś dziwne buteleczki. Co to może być? Wzieła jedną i wypiła. Po chwili przypomniała sobie imię ojca, a zwał on się Carlos, jednak nadal nie wiedziała jak on wygląda?

- Zwie się Luizjana a ogulnie to przyszłam z panem porozmawiać właśnie o władzy nad SLS. Chętnie przejmę władzę ale jak zbiorę stado? Mówiąc to Luizjana usiadła na ziemi i powiedziała. - Chciałabym być przywódcą (Władcą) SLS. Nie wiem jak mam panu wytłumaczyć dlaczego ale chyba dlatego że jestem czujna gdyż moje uszy słyszą wszystko dookoła, mój wzrok widzi wszystko co się dzieje a mój węch jest tak wyostrzony żę czuje wszystko co mnie otacza. Niestety nie wiem czy pan przyjmie moją propozycję. Luizjana zgłodniała i zaburczało jej w brzuchu. Przepraszam ale jestem głodna czy mogłabym jeśli już tu jestem poczęstować się jabłkiem?

//połączyłam twoje posty i wyszedł całkiem przyzwoity post

- Jakie będzie stado, zależałoby od ciebie. Jeśli będziesz dobrą władczynią to na pewno różne konie dołączą. - odpowiedział Czarodziej na twoje pytanie. - Proszę, mów mi na ty. - powiedział i się uśmiechnął.
- Czemuż miałbym nie przyjąć twojej propozycji? To co mówisz brzmi obiecująco, a jeśli to prawda, to jesteś wręcz ideałem władczyni. - ponownie się uśmiechnął. - A więc, Luizjano, mianuję cię władczynią stada Lodowatych Serc. Pamiętaj że od dzisiaj jesteś odpowiedzialna za członków twojego stada. Nie popełniaj zbyt dużych głupstw. - powiedział uroczyście. - Wierzę że sprostasz temu zadaniu. - dodał.
- Oczywiście, proszę, częstuj się, Luizjano. - powiedział podając Ci soczyste jabłko i pokaźną marchewkę.

- Dziękuje za jabłko, marchewkę i za mianowanie mnie na Władce. Luizjana, gdy tylko skończyła to mówić, zaczęła jeść jabłko z wielkim apetytem. - Nigdy nie jadłam z takim apetytem. Ale chciałam się zapytać, co to za kolorowe napoje? zapytała.
W tej samej chwili Klacz poślizgneła się i upadła na ziemię mówiąc - Nic mi nie jest!

Klacz złapała Czarodzieja za kopyto i podniosła się. - Dziękuje za pomoc. powiedziała. Klacz dumnym, ale nie za szybkim krokiem dążyła do wyjścia z kuchni. - Do widzenia. I jeszcze raz dziękuje za jabłko i za mianowanie na władce. - Podziękowała jeszcze raz, a mówiąc to klacz była już blisko wyjścia.

Luizjana odeszła nie słysząc już wołania Czarodzieja, ale była wręcz pewna że jeszcze tu kiedyś wróci. - Napewno tu jeszcze kiedyś wrócę - szepnęła.
Dowidzenia Czarodzieju! - krzykneła i pomachała Czarodziejowi gdy on też jej pomachał. W końcu odeszła.

[z/t]